Ten moment, kiedy czytasz poranne maile i dochodzisz do wniosku, że z wieczornych planów nici. Mało tego - z nocnych i nawet z jutrzejszych planów nici, bo właśnie dostałeś "drobne" poprawki do projektu. Drobne są o tyle, że napisane drobnym drukiem, ale gdyby je wydrukować, wypełniłyby sześć grubych tomów.
W rozpaczy idziesz zapalić, aby uspokoić skołatane nerwy robisz sobie dwie kawy, zwierzasz się przyjaciółce na czacie, przeglądasz Facebooka, Twittera i resztę internetów w poszukiwaniu rozwiązania. Stosujesz starą, dobrą metodę, która nigdy nie działa.