tag:blogger.com,1999:blog-87065613236096318652024-03-18T02:48:27.275-07:00Junior brand managerBlog się nie wyświetla. Poprawcie to!Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.comBlogger177125tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-42095569964637183192013-06-19T15:23:00.000-07:002013-06-19T15:23:12.447-07:00Można zaczynać - jutro piatek.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4L4L7UTsDC3CWq2hpzgelKRhyphenhyphenv3gXX6SnT1fuEWVx0vN8jQw0R6KL4wHeFmSwLMpO8oAcB9fg6t-SPFHskr7ecsr6f4-fKdaF2sOWTUCHbvDX8Slgy7qwsm1eFLg57i6Fq-hcoaXGunEj/s1600/a755d3e_700ba.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="277" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj4L4L7UTsDC3CWq2hpzgelKRhyphenhyphenv3gXX6SnT1fuEWVx0vN8jQw0R6KL4wHeFmSwLMpO8oAcB9fg6t-SPFHskr7ecsr6f4-fKdaF2sOWTUCHbvDX8Slgy7qwsm1eFLg57i6Fq-hcoaXGunEj/s400/a755d3e_700ba.gif" width="400" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-35058452750358868642013-06-05T03:55:00.000-07:002013-06-05T04:15:05.192-07:00Reklamowa wieża Babel<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><i>czyli słów kilka o komunikacji i mały apel na koniec.</i></span><br />
<br />
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W naszej świętej matce branżuni powszechnie wiadomo, że najważniejsza jest komunikacja. Zanim jednak zaczniemy komunikować się z konsumentem, musimy skutecznie komunikować się ze sobą. I nie mówię tu o obgadywaniu współpracowników na papierosie. Każda reklama zbudowana jest na tysiącach wypowiedzianych i napisanych słów, przeplatanych wulgaryzmami, charczeniem, pojękiwaniem i ASAPami.</span></b></div>
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Klient płaci (co prawda czekami, czyli czekacie, czekacie i się doczekać nie możecie), więc wymaga, aby go rozumieć. Niezależnie od faktu, że czasem to, co od niego wychodzi, zakrawa na łacińsko-klingoński z wiedźmińskim akcentem. Ponieważ nikt z nas nie chce, aby cudowny krajowy przemysł reklamy pierdolął niczym wieża babel, bo spowodowałoby to zalew rynku pracy tysiącami nic nieumiejących ludzi, przygotowałem ku przestrodze kilka przykładów źle realizowanej komunikacji, z którą borykamy się na co dzień. </span></b></div>
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7">
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></b></div>
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7">
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co myśli klient:</span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> Czy ja wiem... jakieś takie zbyt kolorowe i chyba nieładne. Trochę przypomina opakowanie żelek... hmmm, w sumie to lubię żelki... Nie! Konkurencja ma inaczej i tego się trzymajmy jak stołka. Należy to jakoś zmienić. Napiszę im:</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">“To jest brzydkie.”</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli account: </span><b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="display: inline !important; line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<div style="display: inline !important;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Znowu zjebali i będę musiał po godzinach forwardować maile z telefonu. Niech oni się wreszcie wezmą się do roboty i przestaną pić w pracy.</span></b></div>
</div>
</div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli art director: </span><b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="display: inline !important; line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<div style="display: inline !important;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co jest kurwa? Brzydkie? Brzydkie to są twoje dzieci! Siedzę w tym gównie od kilku lat, a ten młotek, co excela za szczyt designu uważa, będzie mi pisał, że brzydkie? Kurwa, nigdy nie wsadzę nic do portfolio z takimi klientami. Co ja mam niby teraz z tym zrobić?</span></b></div>
</div>
</div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co myśli o tym copywriter: </span><b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="display: inline !important; line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<div style="display: inline !important;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mówiłem mu, że przekombinował ten layout. Dobrze, że nie przyczepili się tekstów, mogę skoczyć na lunch z piwkiem i szotem... No może bez lunchu.</span></b></div>
</div>
</div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co myśli klient:</span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> O co tu chodzi? Nie rozumiem... Albo ja nie ogarniam tej roboty, albo oni sobie ze mnie jaja robią. Jakbym to pokazał szefowi i on by nie zrozumiał, to spokojnie mógłbym się już na zmywak do Londynu pakować i zapomnieć o wakacjach w Hurghadzie. Napiszę im:</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">“Należy uprościć przekaz.”</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli account: </span><b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="display: inline !important; line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<div style="display: inline !important;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No tak, jak ten tego nie rozumie, to jakim cudem mają to zrozumieć targetarianie. W sumie to i ja za bardzo nie kumam. Znowu coś palili i łamigłówki kreatywne układają, zamiast zrobić reklamę po bożemu - taką, co się nie wyróżnia. Nagrody im się zamarzyły, hipsterom jebanym.</span></b></div>
</div>
</div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli art director: </span><b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="display: inline !important; line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<div style="display: inline !important;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No! Nie dziwi mnie, że nie rozumiesz, tępa strzało. Jakim cudem masz kumać coś przygotowanego do internetu, kiedy ty do tej pory ze znajomymi na Gadu-Gadu rozmawiasz, a Facebooka jedynie w amerykańskim serialu widziałeś. Miałem wyjść przed 19-tą...</span></b></div>
</div>
</div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli copywriter: </span><b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"></b><br />
<div dir="ltr" style="display: inline !important; line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<div style="display: inline !important;">
<b id="docs-internal-guid-123f68e2-13f6-b315-9192-5c1b4963d8b7"><span style="background-color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-style: italic; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Są oni jednym ludem i wszyscy mają jedną mowę, i to jest przyczyną, że zaczęli budować. A zatem w przyszłości nic nie będzie dla nich niemożliwe, cokolwiek zamierzą uczynić. Zejdźmy więc i pomieszajmy tam ich język, aby jeden nie rozumiał drugiego... </span><span style="background-color: white; font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">a tak się piwa napić chciałem. Znowu wyjdzie jakieś - dosłowne jak znak stopu - gówno.</span></b></div>
</div>
</div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co myśli klient:</span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"> nooo... w sumie wygląda dobrze. Podoba mi się chyba... Hola! Przypomnij sobie, co mówili na szkoleniach: “Nieustannie wymagaj perfekcji - tylko wtedy osiągniesz sukces i możliwość wyrobienia sobie złotej karty Visa”. Węszę tu jakiś przekręt. Robili to tylko miesiąc. Miesiąc na ulotkę? Pfff... nie ma dobrze! Tajmszitów Pudelkiem nie zapełnię. Napiszę im:</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">“Popracujmy nad tym jeszcze.”</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli account: </span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">No nie, proszę... albo ten facet siedzi z kolegami przy piwie i wysyła te maile tylko dla beki, albo kreację zatrudniliśmy w spółdzielni niewidomych. Może to już pora na spotkanie kryzysowe? Tylko czy czegoś po drodze nie zawaliłem... Forwardnę do kreacji i poczekam jeszcze.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli art director: </span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co to ma w ogóle znaczyć? Popracuj nad swoim mózgiem, bo jedyne, za co odpowiada, to oddychanie, trawienie i sranie. To ma być konstruktywna uwaga? To ja wprowadzę adekwatne do niej poprawki: zmienię nazwę pliku i odsyłam.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Co o tym myśli copywriter: </span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W ten sposób to my możemy się bujać i do gwiazdki, tylko kiedy ja swoją książkę skończę? Mam popracować nad przecinkami? Kreatywna interpunkcja tylko po to, żeby klient widział zmiany... muszę coś chlapnąć, bo nie uniosę.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: center;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">***</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jak widać, tego typu komunikaty nie wnoszą do naszej pracy nic poza dodatkową ilością stresu, wulgaryzmów i alkoholu. Mimo to są nagminne. Dlatego uprasza się Szanownych Klientów o konstruktywne uwagi, bo inaczej wszystko stoi w miejscu, nie ma mowy o zmianie na lepsze. No, chyba, że bijemy kolejny rekord w newerending prodżektach - wtedy luz, tylko informujcie i nikt nie będzie tego brał na poważnie.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><a href="https://www.facebook.com/patryk.p.brylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></span></b>Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-86409319516489816382013-05-20T10:09:00.000-07:002013-05-20T10:09:43.434-07:00Kolejna ciekawa prezentacja.<iframe src="http://www.slideshare.net/slideshow/embed_code/21533794" width="597" height="486" frameborder="0" marginwidth="0" marginheight="0" scrolling="no" style="border:1px solid #CCC;border-width:1px 1px 0;margin-bottom:5px" allowfullscreen webkitallowfullscreen mozallowfullscreen> </iframe> <div style="margin-bottom:5px"> <strong> <a href="http://www.slideshare.net/patrykpbrylinski/jbm-prez" title="Jbm prez" target="_blank">Jbm prez</a> </strong> from <strong><a href="http://www.slideshare.net/patrykpbrylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></strong> </div>Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-85109527210464893602013-04-25T01:23:00.002-07:002013-04-25T01:55:06.472-07:00Newerending prodżekt<b id="docs-internal-guid-50c81330-4047-80bc-05e6-3dcd84b88f2f"></b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b id="docs-internal-guid-50c81330-4047-80bc-05e6-3dcd84b88f2f"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjof6DlWwqfY1EfOK-EDnaxFVfU7G-R4LUEbfMhBW9_oLh4kXntozWzi_l8N-nhMCf1cBjtf37k7gyjMnJ-ahjsfSTDq1pofjezkoQlsR3As_PKfvjF4LG9KJe0uqQB8hS6pZ1jVlHDpxA-/s1600/the+never++sending+story2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="245" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjof6DlWwqfY1EfOK-EDnaxFVfU7G-R4LUEbfMhBW9_oLh4kXntozWzi_l8N-nhMCf1cBjtf37k7gyjMnJ-ahjsfSTDq1pofjezkoQlsR3As_PKfvjF4LG9KJe0uqQB8hS6pZ1jVlHDpxA-/s400/the+never++sending+story2.jpg" width="400" /></a></b></div>
<b id="docs-internal-guid-50c81330-4047-80bc-05e6-3dcd84b88f2f">
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Nieopodal każdej agencji lub domu produkcyjnego znajduje się mały cmentarzyk, na którym pochowani są graficy, programiści, animatorzy, project managerzy i trochę innych ludzi, którzy nie wytrzymali fizycznie i psychicznie tak zwanego niekończącego się projektu.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Niekończący się projekt - jak sama nazwa wskazuje - nigdy się nie kończy. Nieważne, czy jest to rozpisanie strategii marketingowej na nadchodzące trzy lata, zaprojektowanie strony internetowej, woblerka czy animacja logotypu, trwająca 8 sekund. Każdy projekt można poprowadzić tak, że będzie się ciągnął przez rok, jednocześnie doprowadzając do załamania nerwowego kilka osób. Każdy w agencji zastanawia się wtedy: “Jakim, kurwa, cudem robimy tę ulotkę od pół roku? To niemożliwe!” - a jednak newerending prodżekt is newerending. Jak to się dzieje? Prosz.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Wszyscy z nas go przeżyli albo chociaż się o niego otarli. Najlepiej zorientowani w nim są ci nowi w branży, bo to zazwyczaj im daje się te agencyjne zarazy. Przychodzi szef i mówi:</span></div>
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">- Młody, przesłałem Ci materiały dotyczące ulotki Spokojexu Junior. To taki lek uspokajający dla nadpobudliwych dzieci. Zresztą, dowiesz się wszystkiego z korespondencji mailowej. Przyłóż się, bo klient jest już - delikatnie mówiąc - wkurwiony na maksa. Projekt trochę się już ciągnie, więc musimy go szybko skończyć. Jeżeli to ogarniesz, pomyślimy o przedłużeniu Twojego stażu do 6 miesięcy i pomyślimy o finansach z nim związanych. Nie będziesz już musiał płacić. Cieszysz się?</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Kiedy Młody się cieszy i zaczyna zapoznawać się z korespondencją mailową, której początki sięgają czasów pierwszych wypraw krzyżowych, reszta agencji po cichu robi zakłady: kiedy dopadnie go bezsenność, notoryczne rozwolnienie i uzależnienie od Spokojexu. Nikt nawet nie zakłada, że da radę - zbyt wiele stracili pieniędzy na takim obstawianiu. </span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Następnego dnia żółtodziób przesyła swoje projekty. Pod koniec dnia klient przesyła poprawki. Młody je wprowadza. Sytuacja powtarza się przez kolejny miesiąc i wtedy Młody osiąga pierwszy sukces: klient zaakceptował krój fontu na wlanym lorem ipsum. Młody jest zmęczony, ale dumny. To jego pierwszy sukces w życiu zawodowym. Nawet szef poklepał go po ramieniu. Młody nie wie, że zrobił to, aby sprawdzić jego stan psychiczny i podnieść stawkę zakładu.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jest coraz gorzej. Młody pracuje szybciej, bo wydaje mu się, że to coś zmieni. Przychodzi wcześniej, wychodzi później. Po dwóch miesiącach wydaje mu się, że jest już u końca krucjaty. Wtedy klient zwołuje walne spotkanie z agencją. Okazuje się, że zmienił się brand manager odpowiadający za projekt. Tamten poprzedni jakoś nie czuł tego projektu, a ten nowy całkowicie go nie czuje. Zapada decyzja o debriefingu czyli całkowitej zmianie założeń. Młody widzi tu jakąś nadzieję i w swej radości nie zauważa nawet, że nowy prowadzący ma w stopce maila wpisane: “Jacek Czepialski. Junior Brand Manager. Będę się przypierdalał, bo jestem tu nowy i muszę się wykazać. Pozdrawiam”.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jako że manager Jacek sobie z ryja cholewy nie robi, tango przypierdalango ciągnie się jeszcze kilka miesięcy. Jest o co walczyć - reklama dźwignią handlu, a ulotka dzwignią polskiej reklamy. Młody jest młody już tylko z ksywy i metryczki, bo wygląda jak Kuba Wojewódzki: stary, styrany życiem pierdziel w ciuchach nastolatka. Dodatkowo ciągle się drapie, skaczą mu powieki, nie kontroluje prykania i ciągle coś do siebie mówi. Nie ma się co dziwić - każdego by zmęczyło codzienne podejmowanie wyzwań, takich jak: bardziej w lewo, bardziej w prawo, mało medyczny ten zielony, chyba to czuję, nie - jednak tego nie czuję, wróćmy do wersji nr 46 itp. </span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Pewnego dnia pojawia się światełko w tunelu. Klient przesyła maila, aby wstrzymać wszystkie prace, bo nie jest jednak zadowolony z przebiegu realizacji projektu, więc rozpisuje nowy przetarg. Młody czyta to z bananem na twarzy, bo dawno już coś mu się wypaliło w mózgu, dlatego nawet nie rozumie, że czekają go konsekwencje. Przełożeni zresztą darują sobie karanie chłopaka, bo ma to taki sam sens, jak krzyczeć na stołek, a dodatkowo - o czym chłopak jeszcze nie wie - agencja weźmie udział w ponownym przetargu. Stawki w zakładach idą w górę, Młody odracza moment, w którym spocznie na pobliskim cmentarzyku.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Myślicie, że Młody ogarnie to przy setnym z rzędu podejściu? Nie. Bo to niekończący się projekt ulotki o proszkach na dziwne dzieci. Po Młodym przyjdzie kolejny Młody albo Młoda i też polegnie. Kiedy już komuś uda się doprowadzić to cacko do wydruku próbnego, klient zrezygnuje z projektu, bo akurat nie będzie miał na niego budżetu. Tymczasem pierwszy Młody się przekręci, inny młody zacznie robić pod siebie i nie dostrzegać w tym nic złego, brand manager pokazaże, że jest potrzebny w Spokojexie, relację klient-agencja też pozostaną spoko - sumując: same pozytywy. Tylko trochę szkoda tych “kilku” godzin spędzonych nad projektem. Nic to! Będą kolejne.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><a href="https://www.facebook.com/patryk.p.brylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></span></b>Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-45734620876974441172013-04-18T05:04:00.000-07:002013-04-18T05:04:47.345-07:00Wiedza o produkcie<b id="internal-source-marker_0.8577113498467952"></b><br />
<div dir="ltr" style="line-height: 1.15; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.8577113498467952"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Przyszło nam pracować dla firmy kosmetycznej. Zadaniem było zrobienie reklamy onlajnowej, dla podkładu do makijażu. Okres był przedświąteczny, cała kreacja zawalona robotą a termin kurczył się jak ptaszek w Bałtyku. Zebraliśmy więc tych, co to jeszcze odrobinę siły twórczej i czasu mieli i siedliśmy na szybkiego brejnsztorma. Traf chciał, że było nas trzech facetów. Siedzimy, myślimy, nikt nic nie mówi. Atmosfera jak na siłowni - sapanie, wzdychanie i pierdzenie. W końcu art wypala: “No dobra kurwa, a co to jest właściwie ten podkład?”, na co Copy: “A malowałeś kiedyś ścianę?”</span></b></div>
<div>
<b id="internal-source-marker_0.8577113498467952"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></b></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-70068133722650875902013-04-11T04:39:00.003-07:002013-04-11T04:39:43.913-07:00Junior ma rok.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzEjbqCNLEGX3WhYb0H_4_JGojZY0jYclZqrhFpZgggPx5wUiSsS7DD1ZjDOcz6DLqnq4B2p4k2peMoLeH4oxh-h4vUcG9Q4nGSjHd6C2Bxp3-Xeh0aHYOSSt-F-29PkwCEYmZ0nbVXHGa/s1600/561433_553940394626167_772990930_n.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgzEjbqCNLEGX3WhYb0H_4_JGojZY0jYclZqrhFpZgggPx5wUiSsS7DD1ZjDOcz6DLqnq4B2p4k2peMoLeH4oxh-h4vUcG9Q4nGSjHd6C2Bxp3-Xeh0aHYOSSt-F-29PkwCEYmZ0nbVXHGa/s640/561433_553940394626167_772990930_n.jpg" width="512" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">drodzy nasi. kończymy dziś roczek i z tej okazji pójdziemy do parku. usiądziemy na tej samej ławeczce, na której równo rok temu narodziła się nasza uśmiechnięta pani i zalejemy się w trupa. łzami zalewamy się codziennie, więc dziś niech płynie proste wino. pora na toast i prezenty.</span><br style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;" /><br style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;" /><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">gratulujemy wam i podziwiamy was, że tak długo nas znosicie. jest was bez mała trzydzieści tysięcy. trzydzieści tys</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">ięcy sfrustrowanych, przepełnionych goryczą, balansujących na granicy szaleństwa mądrych i kreatywnych ludzi, których zła karma skazała na konieczność tworzenia dla kogoś. dla kogoś, kto najczęściej o waszej pracy nie ma zielonego pojęcia, za to z głupotą i arogancją nie ma żadnych problemów. dla was wszystkich najszczersze życzenia dalszej wytrwałości, dystansu do siebie i świata oraz niegasnącej pomysłowości. nie ustawajcie!<br /><br />a w prezencie obrazek z autentycznym, wczoraj zasłyszanym tekstem, który podsumowuje całą naszą polską branżę reklamową i poboczne. pozdrawiamy!</span><br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAKsHQKH6pBLoNGn7x-yQBoKQe_KWliUW-tIS2Jdz8tGbNCIkP-r8aKaK3JOXgAtgz7v57-xrE3QXvwjFAfKuOeFyDsQ4tguG4AQ5PNb1bGydK6-3TczzNgDmh2ZXPnX6ZjJN15XxX1Yh5/s1600/IMG_2692-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAKsHQKH6pBLoNGn7x-yQBoKQe_KWliUW-tIS2Jdz8tGbNCIkP-r8aKaK3JOXgAtgz7v57-xrE3QXvwjFAfKuOeFyDsQ4tguG4AQ5PNb1bGydK6-3TczzNgDmh2ZXPnX6ZjJN15XxX1Yh5/s400/IMG_2692-1.jpg" width="368" /></a></div>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br /></span>
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br /></span>Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-16464570844202452582013-03-24T14:17:00.000-07:002013-03-25T01:09:49.175-07:00Oh, sałatko, przestań! Jesteś taka zabawna!<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"></b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhOjd8cXUxFW3oTH_bWh_YZd3dRPqvzDj0vAJxW1R1fUZvrVCe8DFLz2zUtb0Cr_gkvevoiYAHvWKcd7YuuX6bws7MtL5VM-F9poMTBI3bWX_vtDbS5qwD1QqQPfR5e3I6IjELQaDozmu3/s1600/salad.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhOjd8cXUxFW3oTH_bWh_YZd3dRPqvzDj0vAJxW1R1fUZvrVCe8DFLz2zUtb0Cr_gkvevoiYAHvWKcd7YuuX6bws7MtL5VM-F9poMTBI3bWX_vtDbS5qwD1QqQPfR5e3I6IjELQaDozmu3/s400/salad.jpg" width="400" /></a></b></div>
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><b></b></b></div>
<div dir="ltr" style="display: inline !important; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><b><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></b></b></div>
<br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><b></b></b></div>
<div dir="ltr" style="display: inline !important; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><b><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span></b></b></div>
<br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"></b></b></div>
<div dir="ltr" style="display: inline !important; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Lata ostatnio w telewizji reklama pewnego kosmicznego sprzętu, którym jest obrotowy (!) mop. Nazwy firmy nie pamiętam (słaby branding najwyraźniej), ale gdy zobaczycie, to poznacie - obstawiam, że niewiele jest podobnych cacek na rynku. No więc reklama wygląda tak: dwie poważne panie spotykają się w wielkim, meganowoczesnym laboratorium, którego nie powstydziłoby się NASA ani CERN. Jedna z pań - tak zwany ekspert - prezentuje drugiej przełomowe funkcje kręcącego się mopa i opowiada o zbawiennym wpływie tegoż urządzenia na codzienne życie współczesnej kobiety (bo przecież tylko kobiety sprzątają). Oglądając to arcydzieło, zastanawiam się, kiedy szorowanie podłogi przeniosło się na uniwersytety i stało się dziedziną naukową. Co studiowała nasza pani ekspert? Mopologię? Podłogologię? Czy ma tytuł doktora? “Dzień dobry, nazywam się Żaneta Kućko-Przykładowska, jestem doktorem szmatologii”. Gdzie na świecie są laboratoria, zajmujące się mopami? Czy szmatolodzy dostają nagrody Nobla? Czy gdy zasuwam na szmacie, to wpadają mi punkty ECTS? Czy komuś się przypadkiem coś nie popierdoliło?</span></b></b></div>
<br />
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b>
<br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Reklama ma sprzedawać marzenia. Zazwyczaj jest - jak to się mówi - aspiracyjna, więc pokazuje świat trochę lepszy od tego, w którym żyjemy naprawdę. Każdy dorosły człowiek wie, że gdy kupi sobie dezodorant marki Śmierdzielex, to nie zacznie nagle wyglądać jak ten model z telewizji, który ma brzuch tak wyrzeźbiony, że można by na nim cebulę na placki ziemniaczane ścierać. Nie ma łatwo. Mimo wszystko sięga się po ten produkt w sklepie i podświadomie liczy się na okazyjne bzykanko z koleżanką z pracy. Robimy reklamy, oszukujemy ludzi, oni dobrze o tym wiedzą, przyjmują zasady gry, a potem sami decydują, czy kupić nasz produkt czy nie. </span></b></div>
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432">
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b><br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Zastanawiające jednak to, w którym momencie plastikowo-aspiracyjny świat przedstawiany w reklamach stał się pieprzoną krainą Oz? Ludzie nie uśmiechają się do swojego jedzenia, polskie rodziny nie mają takich wielkich mieszkań, kobiety, wychodząc do teatru, nie zabierają płynu do płukania w torebce, ludzie nie śmieją się tak do siebie na ulicy, nie ma laboratoriów, które zajmują się mopami, nie ma szmatologów! To nie jest podkolorowany świat. To jakieś marketing fiction. </span></b></div>
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432">
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b><br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Mam ostatnio przez to wszystko pewnien sen, który notorycznie się powtarza. Śni mi się, że się budzę. W łóżku obok mnie leży moja narzeczona. Jest umalowana i cała we frymuśnych ciuszkach. W ręku trzyma jakieś opakowania z pigułkami i mówi seksownym głosem: “Kotku, przyznam, że dzięki kompleksowemu działaniu tabletek Pionex i Twardex stałeś się łóżkowym lwem”. Siedzę na łóżku, dochodzę do siebie i zastanawiam się, co ona do mnie mówi. Nieważne - pewnie jeszcze do końca się nie obudziłem. Zbieram się szybko i lecę pod prysznic. Przez drzwi słyszę, że mówi o unikalnym składzie szamponu, dzieki któremu moje włosy będą biły wewnętrznym blaskiem przez 24 godziny. Jakim blaskiem? Nie mam zamiaru łazić ze świecącą głową. Skąd Ty to właściwie wiesz? Masz magistra z szamponologii? Kiedy wychodzę, słyszę jeszcze, że mam już ponad trzydzieści lat (!) i powinienem codziennie brać tamte tabletki. Mówi to z szerokim uśmiechem, czyszcząc podłogę obrotowym mopem.</span></b></div>
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432">
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span></b><br />
<div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432"><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W autobusie telefon szaleje - ciągle dostaję powiadomienia. Przypomnienia o jakichś urodzinach, spotkaniach, służbowe maile, przyjacielskie smsy. Nagle zagaja do mnie jakiś typ: “O. Widzę, że ma pan Smartfonex B-90210. Też mam i przyznam, że dzięki niemu, mój biznes wszedł na zupełnie nowy poziom. Już nie jest taki small” - po czym mruga do mnie okiem. Co jest kurwa? Dlaczego ten koleś do mnie cokolwiek mówi? Stary, nie jesteśmy na Wspólnej. Tu jest prawdziwa Polska. Tu się nienawidzimy i nie rozmawiamy z obcymi. Gówno mnie obchodzi twój telefon i twój biznes! I nie chwal się tak bardzo telefonem, bo ci go zaraz ukradną.</span></b></div>
<b id="internal-source-marker_0.3708217607345432">
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">W biurze ktoś z uśmiechem proponuje mi na śniadanie batonik pszeniczny z dodatkiem miodu, rodzynek i czegoś tam jeszcze. Naprawdę czytasz skład wszystkiego, co jesz? Od kiedy to w biurze na śniadanie spożywa się cokolwiek innego niż kawę? Czemu masz cały karton tego gówna i tak mocno się uśmiechasz, jedząc to? Uśmiechasz się do batonika? Teraz jestem już pewny, że wczoraj musiałem dużo wypić i przy okazji coś wziąć. Boże, jak bardzo się męczę.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Z biura wybiegam jak szalony i od razu idę na piwo. To jedyne nie może być inne. Błagam, tylko nie to. Chuja! Koledzy przychodzą wystrojeni jak korniki na otwarcie lasu. Od kiedy to na mecz do knajpy zakłada się marynarkę i koszulę zamiast bluzy? Dobra nieważne, może wracają prosto z pracy. Tylko czy oni wszyscy nagle pracują w butikach z modą męską? Napić się. Biorę pierwszego łyka, a od razu jeden z kumpli zagaduje: “Pyszne prawda? To zasługa długo warzonego chmielu i niepowtarzalnej, krystalicznie czystej górskiej wody”. Co ty pierdolisz, stary? Przyszliśmy tu gadać o wodzie czy pokrzyczeć i poprzeklinać na polską reprezentację? Kątem ucha słyszę, że pozostali dwaj rozmawiają o nowym kremie dla mężczyzn 30 plus, poleconym jednemu z nich przez osobistego konsultanta kosmetycznego. Już mam się odwracać, by znowu powiedzieć, że to nienormalne, kiedy widzę, że kremy już leżą na stole. Przynieśliście ze sobą kremy na mecz? Co macie jeszcze w tych swoich teczkach? Obrotowe mopy? Wtedy wszyscy sięgają do teczek, a ja zawsze budzę się obok łóżka zlany potem. </span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><div dir="ltr" style="margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt;">
<span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Obok łóżka leżę, bo moja narzeczona mnie z niego skopała. Leży tam, zajmując całą powierzchnię, potargana, nieumalowana i w zwykłym rozciągniętym t-shircie. Najlepszy widok na świecie.</span></div>
<br /><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"></span><span style="font-family: Arial; font-size: 15px; font-weight: normal; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><a href="https://www.facebook.com/patryk.p.brylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></span></b>Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-53967513344617602562013-03-20T04:43:00.003-07:002013-03-20T04:43:29.262-07:00Z PAMIĘTNIKA NAPIĘTEGO GRAFIKA - VOL.10<br />
<div style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Ekant Darek jest mściwą wywłoką, która znęca się nad swoimi Bogu ducha winnymi klientami. Podobno stał się taki, po tym jak jedna z lasek od strony klienta wysyłając mu mailem jakieś prezentacje w Powerpoincie, poprosiła o ich odesłanie z powrotem, gdyż „będą jej jeszcze potrzebne”. Ekant Darek długo w milczeniu patrzył w monitor na tego maila, potem wstał zza biurka, wziął kapotę i bez słowa gdzieś wyszedł. Nie było go jakiś czas, a gdy wrócił, miał dziwnie odmienioną twarz, a na czole pulsowała mu taka czerwona żyłka. Usiadł do komputera i z nienaturalnym uśmiechem szaleńca odpisał lasce coś w rodzaju: „Przepraszam, czy mogłaby Pani przesłać mi tego maila jeszcze raz, bo nie wiem czy dobrze Panią zrozumiałem?”. A gdy ona faktycznie wysłała go jeszcze raz, ekant Darek od tej chwili już nigdy nie był takim samym człowiekiem jak wcześniej.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
O ile dotąd starał się zachowywać jakieś pozory uprzejmości względem osób, z którymi zmuszony był współpracować, o tyle po tej akcji już nigdy się na to nie zdobył. Na przykład rozmawiał spokojnie przez telefon, lecz gdy odkładał słuchawkę krzyczał jeszcze na nią przez chwilę: „Taaak, ty chuju, jaaaaasne, że ci zaraz wyślemy nowe propozycje! Pójdę do kreacji i powiem im, że niczego nie zrozumiaaaaałeś z ich pomysłów, i że będą musieli zrobić nowe. Jaaaaasne, że na dzisiaj, ty kutaaasie. Przecież gdybyś chciał na juuuuutro, to byś zadzwonił juuuutro!”. Przeciągał sylaby jak Adaś Miauczyński, aż się inni z jego działu zaczęli martwić o niego. Siadał w kącie pokoju, patrzył w milczeniu za okno i nagle zrywał się z okrzykiem „Kurczę, ja to powiedziałem, czy tylko pomyślałem?!”. Ekant Darek definitywnie już nigdy nie był jak wcześniej.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Zaczął się na przykład mylić. W treściach jego maili zaczęły pojawiać się literówki, niby że palec zeskoczył z klawisza i trącił sąsiedni, tak to tłumaczył później przełożonym. Ale nie wiem, czy gdy klient dostaje maila, w którym na końcu zamiast szablonowego „dzięki” 'ę' zamienia się w 'w', to czy to nie jest zamierzone. „Podsyłamy nasze nowe pomysły, mamy nadzieję, że się spodobają. Informujcie nas jak najszybciej, co o nich myślicie. Dziwki!”. Kolega od niego z pokoju podobno podpatrzył, jak ekant Darek po napisaniu maila z wyceną czy harmonogramem do klienta na końcu treści dodawał jakieś bluzgi, tyle że zmieniał im kolor czcionki na biały, żeby nie było ich widać. Prowadził najwyraźniej taką swoją małą wojnę z klientem, ale czy istotnie w niej wygrywał?</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
**********</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jeśli chodzi o „omyłki” to pamiętam pewnego operatora DTP (Janusz mu było) z ogromnymi ambicjami na grafika. Koleś był młody i jak to tylko młody potrafi – bezczelny. W projekty, które przygotowywał do druku według wzorca kreacji lubił wplatać swoje treści. Nie zawsze zgadzał się z projektem arta, więc poprawiał go po nim, zmieniając na przykład kolor oczu modela albo dodając mikronapisy w rodzaju „Legia Pany” widoczne na kliszach drukarskich jedynie przy wielkim zbliżeniu albo pod mocna lupą. Raz kilku postaciom występującym na projekcie dał twarz Wojtyły (tłum na drugim planie na szczęście), innym razem zmienił rejestrację samochodu na coś w rodzaju HWD P3029. Lubił najwyraźniej trzymać rękę na pulsie i strasznie go mierziło, gdy nie mógł jakoś wpłynąć na ostateczny kształt reklamy. Prezes agencji na szczęście był idiotą i nie dostrzegał tych wszystkich kwiatków, a i klienci chyba niezbyt rozgarnięci, bo wszystko się kręciło i nikt nie płakał. Ale do czasu.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Janusz podrywał ekancicę Monikę. Specjalnie w prace, które przygotowywał, wplatał drobne błędy, aby ekancica Monika zmuszona była wrócić z nimi do niego i w pąsach i zalotnych uśmiechach prosić go o drobne zmiany. Janusz podnosił poprzeczkę, aż w końcu przesadził. To była głośna sprawa, chyba z 1997 roku. Przygotowywali wtedy jakąś ulotkę na tace dla którejś z wielkich sieci fast foodowych. Sprytny Janusz chcąc wymusić na ekancicy Monice kolejną wizytę w jego pokoju przerobił logo Coca-Coli na logo Cola-Cola. Zrobił to tak dobrze, że na pierwszy rzut oka nikt zmiany nie dostrzegł. Ekancica Monika również jej nie dostrzegła, więc ulotkę po prostu puściła do druku. Kapnął się dopiero drukarz i to chyba dopiero po wydrukowaniu drugiego miliona egzemplarzy tejże ulotki. Nakład ostatecznie należało przeżuć i połknąć, główny ekant w przeciągu tygodnia całkowicie osiwiał (autentyk!), a prezes naszej agencji musiał po raz kolejny zaprosić prezesa klienta na duże lody. Operatorowi Januszowi jedyne co można było zrobić, to go wypierdolić z roboty. Dziś zresztą jest jednym z głównych macherów w dużej stacji telewizyjnej i ma się świetnie. Oto dowód, że do niektórych gówno po prostu się nie przykleja.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
**********</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Gdy kilka lat temu pod nasze strzechy zawitał Facebook, nasz świat uległ trwałej zmianie. Gdy ja sam odkryłem Facebooka i po jakimś czasie zacząłem go w myślach pieszczotliwie nazywać buniem, zrozumiałem, że również uległem trwałej zmianie. Były to czasy, gdy jeszcze przejmowałem się tym, co ludzie wypisują pod moimi postami, liczyłem (na) lajki, a przez większą część dnia zajmowałem się tzw. budowaniem wizerunku na wallu. Autowizerunku oczywiście. Gdy sobie to w końcu uświadomiłem, uświadomiłem sobie własną małość oraz kolejne (które to już?) uzależnienie, w odruchu racjonalnego przebłysku postanowiłem rozstać się z buniem definitywnie. Postanowiłem usunąć swoje konto z Facebooka bezpowrotnie.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
A to nie jest, jak się okazuje, takie proste.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Sztab najlepszych psychologów amerykańskich sowicie opłacanych przez Marka Zuckerberga dba o to, abyś z Facebookiem rozstać się nie mógł. Gdy wyrażasz pierwszą, nieprzemyślaną jeszcze dobrze ochotę na taki krok i klikasz w opcję „Usuń swoje konto”, Facebook robi wszystko, aby od tej decyzji cię odwieść. Na początku dopytuje cię niczym cierpliwa ciocia, czy aby na pewno WIESZ, co chcesz zrobić. Gdy w swojej desperacji deklarujesz, że tak, wiesz co robisz – usuwasz swoje konto z Facebooka – ten pyta cię, czy aby na pewno CHCESZ to zrobić. W twojej głowie zaczynają rodzić się wątpliwości, że zaraz, zaraz, czy aby na pewno jest to konieczne? Przecież to tylko zwykły serwis społecznościowy, taka zabawa w sumie. No ale nie, przed oczami przelatują ci te wszystkie tragiczne posty opublikowane i te nieopublikowane, które układałeś w swojej głowie przed zaśnięciem, i już wiesz, że dłużej tego nie ma co ciągnąć. Koniec z marnowaniem życia, od dzisiaj będę siedział na ławce w parku, a nie na wallu. Będę innym człowiekiem. Będę w ogóle człowiekiem! Klikasz więc w guzik „Tak, decyduję się”.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Bunio jednak się nie poddaje, bunio cierpliwy jest jak boża łaska. Jak miedź brzęcząca albo niczym cymbał brzmiący. Zapyta cię więc, czy jesteś świadomy swojej decyzji. Przecież po usunięciu konta z Facebooka nie będziesz miał kontaktu z tyloma wspaniałymi przyjaciółmi. Nie będziesz mógł grać w te wszystkie wspaniałe gry, którymi raczą cię znajomi, nie będziesz mógł korzystać z tych wszystkich nieziemskich aplikacji, które specjalnie na Facebooka (specjalnie dla ciebie) zostały napisane.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jesteś twardy. Po raz kolejny z niewzruszonym sercem klikasz „Tak, zdecydowałem się ostatecznie”. Masz wrażenie, że podobnie okropnie musi czuć się samobójca wiążąc pętlę na swojej szyi, tak czuć się musi koleś na dachu wieżowca na chwilę przed skokiem. Oto kończy się wszystko. Oto odchodzą wszyscy, których znałeś i lubiłeś. Od tej chwili nie będzie niczego. Naprawdę niczego. Czeka cię samotność w sieci. Trudno.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
I wtedy Facebook robi coś, co kruszy najtwardsze skorupy twojej znieczulicy społecznej. Publikuje trzy przypadkowo dobrane zdjęcia z grona twoich znajomych. Umieszcza je wielkie na środku strony i pisze komunikat: „ONI BĘDĄ ZA TOBĄ TĘSKNIĆ”. Czy teraz nadal jesteś pewny, że chcesz usunąć swoje konto z Facebooka?</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Czujesz się jak ostatnia niewdzięczna dziwka. Jak syn marnotrawny, który nie chce wrócić na łono rodziny. Jak psychopata jakiś, który właśnie oto zamyka się sam ze sobą w swoim domu, aby zaprojektować linię ciuchów z ludzkiej skóry. Ci ludzie wszyscy, znajomi z fejsbunia, przecież proszą cię o to, abyś pozwolił im pomóc sobie. A ty nic. Po raz siódmy klikasz „Tak, zdecydowałem się”. Fuck you all, nienawidzę was i nie mogę na was patrzeć.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
A wtedy bunio pisze radosną wiadomość „Twoje konto zostało tymczasowo dezaktywowane. W każdej chwili będziesz mógł powrócić do niego logując się ponownie”. Rozumiecie to rozczarowanie? Niby usunąłeś konto, ale ono wciąż na ciebie tam czeka. Wystarczy, że chociaż raz się zalogujesz... Chociaż rassssss.....</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Wytrzymałem pół roku. Świadomość, że prawdziwe życie omija mnie wielkim łukiem nie dawała mi spać. Codziennie myślałem o buniu jak o odrzuconej prawdziwej niespełnionej miłości. Jak o ukochanym narkotyku, jak o maminych pierogach, jak o zdobytej kiedyś i porzuconej cnocie Anki z IVb...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Wróciłem więc, ale przewrotnie postanowiłem zmienić swoje nazwisko na coś bardziej enigmatycznego. Nie chciałem już przecież być tym, kim byłem kiedyś. Padło na „Człowiek Nikt” autorstwa Edwarda Stachury, największego spośród copywriterów polskich, kiedyś przed erą hipsterów nazywanych poetami. Kto nie zna jego „Kropki nad Ypsilonem”, ten nie wie, co to znaczy bawić się językiem polskim. Człowiek Nikt funkcjonował z powodzeniem przez parę tygodni, dopóki znowu coś mnie nie tknęło i nie postanowiłem zmienić tego na łaciński odpowiednik, czyli „Homo Nemo”. Bo tak ładniej, krócej i wdzięczniej. Nie minęło parę dni jak moje konto na buniu zostało zablokowane, a ja dowiedziałem się, że to za „propagowanie treści powszechnie uznawanych za obraźliwe”...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jeśli Facebook jest człowiekiem, to musi to być bezgranicznie wredny, złośliwy, jednooki karzeł. Albo stara i brzydka, chora na trypra bułgarska prostytutka z lasu. Albo dealer, który do koksu dosypuje tłuczonego szkła. Albo dyrektor programowy telewizji Polsat...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Wcielony szatan po prostu.</div>
<div class="p4" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>Dima Słupczyński</i></div>
<div class="p4" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b><a href="http://www.vice.com/pl/author/junior-brand-manager" target="_blank">Moar >>></a></b></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-45080519681553045682013-03-06T03:13:00.002-08:002013-03-06T03:13:23.124-08:00iBM<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="background-color: whitesmoke; color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto;">Aplikacja iBM dla każdego JBM! Pobierajcie już teraz! </span><a class="twitter-hashtag pretty-link js-nav" data-query-source="hashtag_click" dir="ltr" href="https://twitter.com/search?q=%23iphone&src=hash" style="background-color: whitesmoke; color: #0084b4; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto; text-decoration: none;"><s style="color: #66b5d2; text-decoration: none;">#</s><b>iphone</b></a><span style="background-color: whitesmoke; color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto;"> </span><a class="twitter-hashtag pretty-link js-nav" data-query-source="hashtag_click" dir="ltr" href="https://twitter.com/search?q=%23ipad&src=hash" style="background-color: whitesmoke; color: #0084b4; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto; text-decoration: none;"><s style="color: #66b5d2; text-decoration: none;">#</s><b>ipad</b></a><span style="background-color: whitesmoke; color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto;"></span><a class="twitter-hashtag pretty-link js-nav" data-query-source="hashtag_click" dir="ltr" href="https://twitter.com/search?q=%23tablet&src=hash" style="background-color: whitesmoke; color: #0084b4; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto; text-decoration: none;"><s style="color: #66b5d2; text-decoration: none;">#</s><b>tablet</b></a><span style="background-color: whitesmoke; color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto;"> </span><a class="twitter-hashtag pretty-link js-nav" data-query-source="hashtag_click" dir="ltr" href="https://twitter.com/search?q=%23android&src=hash" style="background-color: whitesmoke; color: #0084b4; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto; text-decoration: none;"><s style="color: #66b5d2; text-decoration: none;">#</s><b>android</b></a><span style="background-color: whitesmoke; color: #333333; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto;"> </span><a class="twitter-hashtag pretty-link js-nav" data-query-source="hashtag_click" dir="ltr" href="https://twitter.com/search?q=%23skarpetki&src=hash" style="background-color: whitesmoke; color: #0084b4; font-family: 'Helvetica Neue', Arial, sans-serif; font-size: 14px; line-height: 18px; text-align: -webkit-auto; text-decoration: none;"><s style="color: #66b5d2; text-decoration: none;">#</s><b>skarpetki</b></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlwQUCAHrRdx3RM-AhQw7QLyINx8oY9ToErqdVXKS-ShHvuaGikryQr1svXvNKxKKFkSw2gBPbqy6T8YbvRVduELNKpeKK1d3DDLA7lifBDOxVPIejrr-KlQrlibI31y2h8dv1lFqfj2Y_/s1600/ipad_mockup.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="296" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlwQUCAHrRdx3RM-AhQw7QLyINx8oY9ToErqdVXKS-ShHvuaGikryQr1svXvNKxKKFkSw2gBPbqy6T8YbvRVduELNKpeKK1d3DDLA7lifBDOxVPIejrr-KlQrlibI31y2h8dv1lFqfj2Y_/s400/ipad_mockup.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-30286757691065193902013-03-05T14:27:00.000-08:002013-03-05T14:27:46.862-08:00TELEWIZJA PRZYSZŁOŚCI<br />
<h2 class="cF" style="font-family: Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 18px; font-weight: normal; line-height: 22px; margin: 0px; padding: 0px; text-transform: uppercase;">
CZYLI KIEDYŚ LUDZIE ROBILI REKLAMY, TERAZ REKLAMY ROBIĄ LUDZI</h2>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHwIRl_KtXceVL0cCmNOzJ2ipXc2kmRbM7SQ7S9tiZaKU2OyXT_RICYEodd6UsiGXfwC1wpwT88r3Qsjx0MNy97aDmfhI9fcrAgEiAKTadRnyDtKb8NNqzN3q0VTpD5TNpPKh1VM2xbsjs/s1600/884ece28607e87f224fe3e1ed4e63ec5_vice_670.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="183" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHwIRl_KtXceVL0cCmNOzJ2ipXc2kmRbM7SQ7S9tiZaKU2OyXT_RICYEodd6UsiGXfwC1wpwT88r3Qsjx0MNy97aDmfhI9fcrAgEiAKTadRnyDtKb8NNqzN3q0VTpD5TNpPKh1VM2xbsjs/s400/884ece28607e87f224fe3e1ed4e63ec5_vice_670.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Dziś rzecz będzie o tej cząstce naszej codzienności i o tej części kultury masowej, która jak żadna inna wypełnia nasze dni powszednie, samotne wieczory oraz puste głowy. To ona jest fundamentem szatańskiego planu przejęcia naszych dusz, naszych ciał, a przynajmniej naszych pieniędzy. To ona sprawia, że nie potrzebujemy niczego innego, nawet żyć życia swojego, bo co to za życie, jeśli tam, na ekranie takie cuda się dzieją. Proszę Państwa, witamy w przebogatym duchowo świecie współczesnej telewizji!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Telewizja Polska w zamierzchłych czasach była medium, która masom szerokim zastępować miała codzienny niedosyt bodźców kulturalnych, na jaki cierpiała większa część społeczeństwa. To ta konkretnie część, która z różnych powodów nie mogła chodzić do kina, ani do teatru, która nie miała do czynienia z literaturą czy muzyką wysokich lotów. Bo najbliższe kino znajdowało się kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania, bo teatr to podobno aż w stolicy, a jeśli chodzi o książki, no to przecież bez przesady – naczytałem się lektur w szkole i wszystkie były do dupy. Ta część społeczeństwa pozbawiona była kontaktu z rzeczywistością w sposób tak namacalny, że dopiero telewizyjny program informacyjny, o tym kto, gdzie i co powiedział, ściągał delikwentów na ziemię i w sposób bardzo dosłowny mówił, jak żyć.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Nie będę tu sobie gęby wycierał powinnością misyjną telewizji, nie będę przypominał kultowej dziś Sondy, której już nie ma, nie będę wzdychał do kultowej Wielkiej Gry, której już nie ma, poniedziałkowego Teatru Telewizji, którego nie ma, genialnych programów dla młodzieży w rodzaju 5-10-15, czy czwartkowych kryminałów spod znaku Kobry. Wszystkie te programy, których już nie ma, w ogromnej części sprawiły, że dziś w naszym społeczeństwie żyją ludzie, którzy mają jakie takie pojęcie o kulturze szerokiej, mimo że świat dookoła zaprzecza jej istnieniu. Nie będę więc, powtarzam, rzewnie szlochał za tym, co było, lecz postaram się skupić na tym co dzieje się teraz. A dzieje się naprawdę ciekawie.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Momentem przełomowym historii polskiej telewizji, było wprowadzenie na początku lat 90. na ekrany... reklamy. Tak, jej właśnie. Reklama, kręcona wtedy jeszcze po partyzancku, przez dziesięć może początkowo osób w całym kraju, sprawiła, że treści dotychczas emitowane zaczynały powoli tracić na znaczeniu. W pamięci widzów zostawał jingiel z reklamy Prusakolepu, goła baba z reklamy koparki Bumaru, czy parafraza fredrowskiego „Jeśli nie chcesz mojej zguby, Poloneza kup mi luby”. A nie ostatnia rola Łomnickiego na deskach Teatru Telewizji, scenografia Xymeny Zaniewskiej w kabarecie Olgi Lipińskiej czy choćby laureaci Sopotu '89. Reklama zmieniła nasz świat, reklama zmieniła nas w nim. O ile jeszcze w słodkich latach 90. była potrzebna, bo przybliżała nas do Zachodu i tworzyła nasze konsumpcyjne ambicje, o tyle dziś stała się towarem całkowicie zastępującym dotychczasowe produkcje telewizyjne, kolorową rozkrzyczaną papką z przesterowanym poziomem dźwięku, walącą nas obuchem między oczy, mającą nas skłonić do... No właśnie, do czego?</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Na początku reklama w telewizji była wydarzeniem. Polacy, gdy ją zobaczyli, dyskutowali o niej, prasa się rozpisywała, przedszkolaki podchwytywały piosenkę będącą jej motywem muzycznym, hasła reklamowe wchodziły do języka potocznego, a w dobrym towarzystwie nie wypadało się na niej nie znać. Z czasem reklamy się mnożyły. Coraz więcej wąsatych panów Zenków z Dupy Mniejszej, prezesów zakładów produkujących śrubki albo keczup, wpadało na to, że reklama ma ogromną siłę oddziaływania, a w wygłodzonej reklamowo Polsce wręcz jest bronią masowego rażenia. A na dodatek przekłada się na sprzedaż, czyli na pieniąchy!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Więc reklam zaczęło być więcej. Tak dużo, że telewizje zaczęły je gromadzić w tzw. bloki reklamowe, spekulować czasem antenowym i emitować je w porze największej oglądalności, czyli na przykład przed serialem “Niewolnica Isaura” albo przed transmisją mszy świętej z Częstochowy. Co lepsze wąsate cwaniaki zaczęły produkować te reklamy w sposób jako tako zorganizowany, a jeszcze lepsze wąsate cwaniaki pozakładały konkurencyjne prywatne telewizje, które mogłyby te reklamy bezustannie emitować.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
I tak proszę Państwa znaleźliśmy się w wieku dwudziestym pierwszym, gdzie na naszych plazmowych, płaskich jak klata Ireny Szewińskiej telewizorach oglądać możemy niczym praktycznie nieprzerwany festiwal reklamowy non-kurwa-stop.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Oto włączamy pierwszą lepszą z brzegu telewizję ze słoneczkiem w logo (to, że jej twórcą i niepodzielnym od lat władcą jest wąsaty cwaniak z Radomia, nie ma tu większego znaczenia). W programie TV, takim papierowym dodatku dołączanym do gazet, aby te mogły wydrukować więcej reklam, stoi, że dziś wieczorem będzie w tej telewizji emitowany Super Mega Hit Kinowy z Brucem Willisem w roli głównej. Film faktycznie interesujący, widziałem go kiedyś, takie niezobowiązujące intelektualnie kino hollywoodzkie, ale za to dobrze zrobione, trzymające w napięciu. Film wg rozpiski trwa 90 minut, dlaczego więc zarezerwowano na niego czas od godz. 20.00 aż do 23.15? To pierwsze co rzuca się w oczy, no ale nic, jedziemy. Nie ma to jak czwartkowy wieczór z dobrym filmem. Po obejrzeniu krótkiego, niezobowiązującego bloku reklamowego zaczyna się projekcja. Ach, nie, jeszcze się nie zaczyna, bo jeszcze leci informacja kto jest sponsorem tegoż filmu. Jak się okazuje, sponsorów jest kilku, no ale obejrzę zajawki wszystkich, bo to przecież dzięki nim mogę dziś raczyć się tym szklanym cudem z Willisem w roli głównej, a ono przecież nie może być tanie.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Zaczyna się więc film, jest godzina dwudziesta. Widzimy plansze rozbiegówki, tytuł filmu, zapoznajemy się z główną obsadą, jest już nawet pierwsza scena, w której... No właśnie. Nie wiem, co w niej, bo telewizja ze słoneczkiem w logo przerywa mi oglądanie pierwszej sceny filmu i mami blokiem tak zwanym reklamowym. OK, myślę, nieco to dziwne, ale przecież długo to nie potrwa, pójdę więc zrobię sobie herbaty, o ileż milej będzie oglądać ten film z ciepłą herbatą w dłoni. W kuchni jeszcze robię sobie z rozpędu kanapkę i zmywam po sobie, wracam truchtem przed telewizor, bo pewnie film się już zaczął.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Otóż się nie zaczął. Jeszcze lecą reklamy. Obejrzę więc ich jeszcze z piętnaście albo trzydzieści, nie na tyle jednak uważnie, aby dowiedzieć się który środek na katar jest dziś aktualnie skuteczny. Reklamy się wprawdzie kończą, bo wszystko się kiedyś kończy, ale niestety film się nie zaczyna. Zaczyna się za to blok tzw. autopromocji. Autopromocje to wyższa forma reklamy telewizyjnej. Są to bowiem reklamy innych programów tejże telewizji, które jeśli zdecydujesz się kiedyś obejrzeć, będziesz mógł obejrzeć zamiast nich inne reklamy, niż te które oglądałeś przed chwilą. Albo te same. Prawdę mówiąc nie wiem, bo nie uważałem. No ale i blok autopromocji w końcu się kończy, lecz po nim nie zaczyna się wcale film, oj nie. Otóż zaczyna się... drugi blok reklamowy. Reklam tych samych co wcześniej lub innych, nie wiem, bo ze złości jeszcze bardziej nie uważam. W każdym razie widzę w nim sześć reklam telewizyjnych jakichś samochodów oraz siedem reklam telewizyjnych banków i wszystkie na dodatek są takie same i różnią się tylko wyskakującymi gdzieniegdzie cyframi oraz celebrytami wygłaszającymi jakieś niezrozumiałe treści. Leci trochę spożywki, jeszcze trochę farmaceutyków, parę ubezpieczeń i takie tam... Wszystko napierdala na 130 decybeli, najdłuższe ujęcie ma 1,3 sekundy, przed oczami przelatują mi logo, hasła, opakowania, jakiś głos połykający samogłoski każe przeczytać jakąś ulotkę albo skontaktować się z farmaceutą...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Jest godzina 20.27 i chyba w końcu nareszcie zaczyna się film. Nawet jeśli, to co z tego? Moja herbata jest już zimna, ja z deka wkurwiony, a to jaki film oglądam od pół godziny, wiem tylko dzięki papierowemu programowi TV (z reklamami) rozłożonemu na moich kolanach. A gdy za kwadrans cała kołomyja powtarza się od nowa, a ja wiem, że to nie po raz ostatni, mam dość. Odpadam. Jestem wykończony. Dawno żaden film mnie tak nie zmęczył.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Zauważam jeszcze tylko nieprzytomnie, że jingle rozpoczynające blok reklamowy, te które wchodzą w środek wystrzału Bruce'a Willisa, one... same są reklamą. Skończyły się już czasy marnowania 5 sekund na wschodzące złote słoneczko z napisem „Reklama”, które później spokojnie mogło sobie zajść. W dzisiejszych czasach tylko stacje, które są passé marnują tyle drogiego czasu antenowego na jakieś tam animacje, latające kółka, falki. Otóż w stacji ze słoneczkiem w logu w jinglu startującym reklamy możemy zobaczyć głównych jurorów innego świetnego programu tejże stacji – gwiazdy skrobią po lodzie, czy coś takiego. Jingiel bloku reklamowego, który sam jest reklamą? Jestem pod autentycznym wrażeniem, pani Nino.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Witamy w cyfrowym świecie XXI wieku. Telewizja istnieje jedynie po to, aby czas antenowy wypełniać blokami komercyjnego gówna. Emisję bloków reklamowych przerywa fragmentami czegoś innego, np. znanego filmu fabularnego. Albo jakiegoś teledurnieju, w którym zajebiści cwelebryci w jury w niezbyt subtelny sposób oceniają uczestników, pokazując im na każdym kroku, że są chujowi i lepiej by było gdyby nie wyściubiali nosa ze swojej wsi. Albo reklamami innych swoich programów tak, abyś ich nie przegapił. I co z tego, że ich nie przegapisz, przecież kiedy usiądziesz do telewizora, aby obejrzeć ten program, zamiast niego zobaczysz co? Reklamy kurwa! Mnóstwo reklam! Reklam od zajebania!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Idąc dalej, zapytuję dlaczego by nie pójść dalej? Przecież można by:</div>
<ul style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: start;">
<li class="li1" style="list-style: disc; margin: 0px; padding: 0px;">stworzyć telewizję stricte pod reklamy – TV Reklama – gdzie poza nimi nie byłoby naprawdę już nic innego. A gdyby nawet miałyby pojawić się tam jakieś inne treści, należałoby nadać im formę krótkich spotów z najważniejszymi informacjami wybitymi jak hasło reklamowe. Na przykład dziennik telewizyjny, w którym jedna z wiadomości, brzmiałaby „Katarzyna W. (tu jej zdjęcie), tak zwana Mama Madzi, zabiła swoją córkę (tu jej zdjęcie), albo nie zabiła. Nie wiadomo. Detektyw Rutkowski (tu jego zdjęcie) twierdzi, że nie, a inni, że tak. A ty?”. I podać numer SMS, na który można wysyłać swoje wersje rozwinięcia tej opowieści. Całość miałaby 30 sekund maks. A potem co? Reklamy!<br /> </li>
<li class="li1" style="list-style: disc; margin: 0px; padding: 0px;">emitować kilka reklam jednocześnie. Na przykład dzieląc obraz na ćwiartki, tyle że wtedy musiałyby kwestie mówione lecieć na paskach. Albo nawet i nie! Niech wszystkie napierdalają jednocześnie, przecież to i tak działać będzie jak dotąd. Widz nic z tego nie zrozumie.<br /> </li>
<li class="li1" style="list-style: disc; margin: 0px; padding: 0px;">emitować reklamy na programach. To znaczy puszczamy „Szklaną pułapkę”, ale zamiast ją przerywać, reklama niech leci w rogu, albo w ogóle centralnie na środku, zagłuszając Willisa. To tylko 30 sekund. Większość Polaków to wytrzyma.<br /> </li>
<li class="li1" style="list-style: disc; margin: 0px; padding: 0px;">przerywać reklamami rzeczy dotąd nieprzerywalne, np. dziennik telewizyjny, transmisję pasterki, hymn odśpiewywany przez polskich piłkarzy na Narodowym. Jeśli niezbyt często, ma to szanse powodzenia.<br /> </li>
<li class="li1" style="list-style: disc; margin: 0px; padding: 0px;">i teraz najlepsze: <span class="s1">przerywać reklamami same reklamy</span>. Oczywiście można domowi mediowemu zaproponować nieprzerywanie reklamy reklamą, ale musiałby za to dopłacić. Nie będzie klienta, który na to nie pójdzie!</li>
</ul>
<div class="li1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
<br /></div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
A gdyby przyszła ci do głowa konstatacja, że coś jest chyba nie tak, i że nie można żyć samymi reklamami, bo przecież istnieje jakieś życie poza nimi, telewizja jest na to przygotowana. Telewizja puści ci tzw. serial, w którym możesz zobaczyć Inne Prawdziwe Życie. Jakąś rodzinę, trochę jak twoją, jakiś dom, nieco piękniejszy od twojego, jakieś ludzkie problemy, prawie takie jak twoje. I ci ludzie mówią do siebie w taki emocjonalny sposób, i mają takie rozterki, że no mówię pani, pani kochana, nie wiem, jak oni sobie z tym poradzą. Ten serial się jakoś nazywa - „P jak plebania, czyli barwy szczęścia na dobre i na złe”, coś takiego, nie ma to większego znaczenia. Życie w nim jest tak pokazane, że każdy by chciał takie mieć. Ten serial to też taka wieloodcinkowa... reklama życia.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Przed 2005 rokiem, pewna telewizja miała przygotowany reportaż na wypadek śmierci papieża. Oczywiście wiadomo jakiego papieża. Gdyby miała przyjść tzw. pilna z Watykanu, tak ją nazywano, to choćby to była 04.35 nad ranem, trzeba było tylko wstawić w początkową planszę datę śmierci, i wio, jedziemy! Jako pierwsza telewizja w kraju leci z 20-minutowym reportażem o śmierci dwie minuty po ostatnim tchnieniu papieża. Na całą Polskę, oglądalność maksymalna. Zanim się ściągnie z domu zaspaną reporterkę, aby mogła się łączyć w trybie pilnym z czerwonym paskiem z Rzymu, my ten reportaż wyemitujemy cztery razy, a co! I dokładnie tak właśnie się to odbyło...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Ale jeszcze lepszy podobno jest Ted Turner i jego telewizja CNN. Mają podobno, a opowiadał to człowiek, który ma prawo to wiedzieć, przygotowany dwugodzinny film na wypadek końca świata. To znaczy, że ludzkość nagle dowiaduje się, że wkrótce przestanie istnieć, bo walnie w nas asteroida, albo jakiś inny potop biblijny nastąpi. Co robi telewizja CNN? Do samego końca nadaje normalny program, przerywany blokami reklamowymi (auuuuuuuu!!!, – Ale po co mi te reklamy, przecież i tak nic już nie zdążę kupić? – Milcz dziwko! Oglądaj!), aby potem, dwie godziny przed końcem świata, nadać ten oto film. Zdjęcia z lotu ptaka, panoramy wielkich miast, delfiny skaczące w oceanie, odłamujące się góry lodowe na Antarktydzie, Aborygeni tańczący nad upolowanym kangurem, Japończycy w swoim stuporze jadący metrem do pracy, i tak dalej pod harfę Andreasa Vollenweidera. Istny łzo-wyciskacz na do widzenia. Abyś, na jedną chociaż chwilę, Boże cię broń, nie odstąpił od swojej świętej plazmy.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Ecce homo.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
Dima Słupczyński</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
<a href="http://www.vice.com/pl/author/junior-brand-manager" target="_blank">Więcej towaru tu</a></div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px; text-align: start;">
<br /></div>
<br />
<div>
<br /></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com30tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-50444467897445371162013-02-25T05:36:00.001-08:002013-02-25T05:36:34.276-08:00POLSKA SZKOŁA SOCIAL MEDIA <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNgjBppgQPSc9uftPOk-4IfJs6uMc4K0PzwCieWRlADsPVkBhP4DqENPo_4yPb_yDX_z7Hzkf_OWl7cqECLkZVZdBy1jxOwK9qs8PFsulq0ux3dN1-6UPel31TLTS_yIAi7T6zJEtnu7mR/s1600/3c5c5fd8bfae816871258bea2b8fb22a_vice_670.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="281" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNgjBppgQPSc9uftPOk-4IfJs6uMc4K0PzwCieWRlADsPVkBhP4DqENPo_4yPb_yDX_z7Hzkf_OWl7cqECLkZVZdBy1jxOwK9qs8PFsulq0ux3dN1-6UPel31TLTS_yIAi7T6zJEtnu7mR/s400/3c5c5fd8bfae816871258bea2b8fb22a_vice_670.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Wiele się mówi i pisze w ostatnich czasach o ogromnych marketingowych możliwościach, drzemiących w social mediach. Ninja z całego kraju wymieniają się znamienitymi przykładami akcji reklamowych, przeprowadzonych na platformach, takich jak Facebook, Twitter lub Instagram. Pisane są książki, blogi, odbywają się konferencje i zjazdy. Jest to całkowicie zrozumiałe, bo któż nie lubi pomarzyć. Jedni marzą o byciu gwiazdą rocka, która na śniadanie wciąga koks z pępka nastoletniej Azjatki, inni o tym, jak to byłoby fajnie, gdyby w sm dało się takie cuda robić, jakie robią na świecie. Ja wolę to pierwsze, bo - nie oszukujmy się - to, że zostanę gwiadą rocka, jest o wiele bardziej prawdopodobne niż to, że klienci agencji reklamowych z naszego podwórka naumiają się wreszcie twarzo-książki, o reszcie nie wspominając. Spójrzmy na to ogólnie, nie zagłębiając się w przypadki tych, którzy chcą, aby ich posty na Facebooku były pisane fontem z manuala. Już płaczę.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b>Wejście</b></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Panie kliencie kochany, chcielibyśmy przeprowadzić kilka działań reklamowych, opartych o fanpage na Facebooku.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Na czym? Nie możemy ograniczać naszych działań do jakiejś jednej strony. A co z ludźmi, którzy tam konta nie mają? Ja na ten przykład nie mam. Zróbcie mi lepiej landingpage i do tego konkurs smsowy. Koniecznie z kodem z paragonu.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Po pierwsze, to trzeba klienta namówić na działania w social mediach. Nie jest to proste, ponieważ większość z nich pozostała w czasach insertu do codziennej gazety czy broszurek reklamowych, a merketing w internecie to dla nich double billboard na gazeta.pl. Możemy sobie gadać o tym, jak to Facebook umiera i czekać na wielki Tweeterowy boom - klient nadal czeka na wielki boom Naszej Klasy. Wspomnij o kampanii na Instagramie albo Pinterest, to Cię pozwie do sądu za to, że mu ubliżasz na spotkaniu. Najgorsze jest to, że jak ktoś powinien w sm wejść, to się waha lub w ogóle tego nie robi, ale jak ktoś produkuje flaczki do kaszanki albo krokwie dachowe, to zapierdala na Facebooka jak Radomianie po napoje gazowane - przecież każdy chce mieć ich posty w news feedzie.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b>Zasięg</b></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Panie kliencie kochaniutki, z dumą informujemy, że nasz fanpage osiągnął planowaną liczbę użytkowników i jesteśmy teraz na poziomie dwustu tysięcy, a nasz sm manager jest tak szczęśliwy, że od pół godziny w łazience się po kroczu mizia!</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- No właśnie. Zastanawia nas to przez cały czas: co my z tego mamy tak naprawdę? Bo ja nie wiem, czy jest sens to trzymać. Wrócimy do tego, czy możemy przejść do rzeczy ważnych? Jak tam nasze woblery do supermarketów? Dotarły do drukarni?</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Zawsze mało. Najpierw zasięg, potem rzeźba! Po co wydawać kasę na tych agencyjnych darmozjadów, jeżeli na naszym fanpage’u nie ma jeszcze całej Polski, połowy Ukrainy i kilku państw z Bliskiego Wschodu? Siędzą tylko, bawią się internetami, w gry grają, sziszą się narkotyzują i wciskają mi jakieś bujdy o zaangażowaniu. Ja się pytam, gdzie ci wszyscy ludzie, którzy chcą kupić moje batoniki o smaku chipsów kebabowych?! Jeżeli mamy tylu fanów, to czemu produkt się nie sprzedaje? Wiecie czemu? Bo woblery brzydkie zrobiliście!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b>Zaangażowanie</b></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Czy ja się jasno wyrażałem? WIĘCEJ POSTÓW O PICIU KAWY I PIĄTKU! Ludzie to klikają, więc dajmy tego więcej. I te z opcją szer i lajk. Koniecznie.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Ale panie kliencie jedyny Ty nasz najukochańszy, pan zawiasy do drzwi produkuje...</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jebana mantra o kawie i piątku. Ktoś kiedyś sobie wykoncypował, że jak ludzie zobaczą “Już jutro piąteczek! Jakie macie plany? ;))))” albo “Piliście już dziś kawę? Smakowała wam?”, to sprzeda tym produkt. “Tak, kurwa! Piłem już kawę, a że się spieszyłem, to oblałem sobie całą twarz wrzątkiem! Pomyślałem wtedy, że nie stałoby się to, gdybym w drzwiach miał wasze zawiasy, i dawaj w te biegi, poleciałem do sklepu je kupić, co by już nigdy więcej się nie poparzyć i nie mieć twarzy podobnej do pizzy cztery sery. Ojej, już wiem, co zjem na lunch! To znowu dzięki wam! Kocham was i tak bardzo się zaangażowałem!” - prosty proces myśleniowy od internetu do półki sklepowej. Każdy tak ma, prawda?</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b>Czas </b></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Panie szanowny, nasz jedyniutki, Ty nasz księciuniu klientów najjaśniejszy na niebie - w internecie się dzieje śmieszna akcja, zróbmy z tego mema z naszym produktem, bo pasuje dobrze, a ludzie lubią takie rzeczy. Wysyłamy propozycję.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- No nie wiem. O co tu chodzi? Wysyłam do przełożonej.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (przełożona) Hmmm, wysyłam do działu prawnego.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (dział prawny) Robimy testy korytarzowe i ślemy do głównego księgowego.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (główny księgowy) Chyba nas na to jeszcze stać. Wysyłam do działu komunikacji z klientem.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (dział komunikacji z klientem) Nam się podoba, wysyłamy do działu controllingu i pani Gieni z bufetu.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (pani Gienia) nie rozumiem...</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (dział controllingu) Hahahahaha! Dobre! Ślemy do prezesa.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- (prezes) W dniach 23.02.12 - 30.02.12 jestem na urlopie...</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Po dwóch tygodniach mailowej odysei klient daje zielone światło. Super! Wrzucimy nasze dzieło i tych pięciu młotków, co to ze wszystkim się budzą po czasie i do dziś wrzucają Gotye na swojego walla, się uśmieje po pachy. Cała reszta napisze nam, że stare, suche i przeliteruje nam, gdzie mamy sobie taki post umieścić. Niestety, jedna pani albo jeden pan nie potrafi zdecydować, więc bujamy się mailowo przez tydzień w czasach, kiedy coś z wczoraj jest już stare jak Bogurodzica. Wszystko jest za to przemyślane, zaplanowane i niezmiennie do dupy. Konstans w nijakości utrzymany. Pogratulujmy sobie.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b>Aplikacje </b></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Po wczorajszym brejnsztormowaniu mamy pomysł: chcielibyśmy, żebyście zrobili nam taką prostą aplikacje konkursową. Klient ma kupić nasz produkt, namówić do zakupu 50% swoich znajomych na Facebooku, z opakowań wybudować sanki, na tych sankach zjechać z całą swoją rodziną z jakiejś górki, nagrać z tego film i wgrać do aplikacji. I niski próg wejścia ma być. Nagrodą główną będzie breloczek.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Na mój gust, można by dodać jeszcze punkt o obowiązkowym wytatuowaniu sobie wizerunku prezesa na czole. Przecież ludzie nie mają nic innego do roboty niż spędzić pół dnia nad naszym konkursem. Czasy są spokojne. I dlaczego zawsze chodzi o aplikację? Jakby w sm nie dało się zrobić nic innego. </div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b>Kryzysy</b></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- Panie nasz królu złoty, z wszystkich klientów najłaskawszy dla nas maluczkich. Jest problemik na fanpage’u. Jakiś klient wylewa na nas pomyje i ma rację. Mało tego, dołączają do niego inni. Musimy działać szybko i delikatnie niczym agent Tomek, kiedy Sawicką bajerował.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>- No tak. Pewnie chodzi o te kozie bobki oblane czekoladą, które trafiły na rynek zamiast orzeszków ziemnych. Bez przesady - skasujcie posty i udawajmy, że nic się nie stało.</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Biorąc pod uwagę to, jak ludzie są zachłanni na gratisy, w większości przypadków wystarczy przekierować delikwenta na priva, ładnie przeprosić za utrudnienia, wysłać mu bonusowe opakowanie cukierków i po sprawie. Niestety, większość decydentów woli schować głowę w piasek albo, idąc drogą Ministerstwa Edukacji Narodowej, w przystępny i kulturalny sposób napisać, żeby spierdalali. No cóż, byli już tacy, co myśleli, że z internetem wygrają, i zawsze kończyli tak samo - na środku wielkiego, internetowego bukkake.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Przyznam szczerze, że trzymam kciuki za tych wszystkich twardzieli, którzy próbują zmienić obecną sytuację i szerzyć dobrą socialmediową nowinę. Róbcie to dalej, a wszystkim nam będzie żyło się lepiej i będziemy mogli robić fajniejsze rzeczy. Ja będę kibicował Wam do samego końca - Waszego albo social media. Na razie wracam do skakania po mieszkaniu z miotłą i wyobrażania sobie, że gram “Rockin’ in the free world” dla pięćdziesięciotysięcznej publiki.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<a href="https://www.facebook.com/patryk.p.brylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b><a href="http://www.vice.com/pl/author/junior-brand-manager" target="_blank">MOAR!</a></b></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-68101475057276943392013-02-19T00:24:00.001-08:002013-02-19T00:24:57.852-08:00Big Quotes<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmPgIpClbsXaj0CQjE59w5br2p-weuvIh0jyvMUrnLnFdx_OVDPg7cnWqFjdqFc0HkGdNQipqrPlprIwTFr75RRmUoUb9UO5DQH4CYorIXj5-KszHLFDeI1UhMQDr7kYk0jaFzth-qYP2D/s1600/jbm49.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="253" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjmPgIpClbsXaj0CQjE59w5br2p-weuvIh0jyvMUrnLnFdx_OVDPg7cnWqFjdqFc0HkGdNQipqrPlprIwTFr75RRmUoUb9UO5DQH4CYorIXj5-KszHLFDeI1UhMQDr7kYk0jaFzth-qYP2D/s400/jbm49.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-1437908567324518092013-02-12T02:52:00.001-08:002013-02-12T02:52:16.262-08:00Pozytywny wtorek.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8g3XOqst6bU9zm_i6Pwh2aKGLM80DzSlO85XlOBLPQuCCYsvPZ4aS5Qe7NGARg3bMmFc5bnWQzJryUayTf48b30u08kuWebx82mmdt1VK60CgJ9T10-TQLLiVxcBtrU1T3qKJBU_QwUvU/s1600/537774_529669890386551_1004745209_n.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8g3XOqst6bU9zm_i6Pwh2aKGLM80DzSlO85XlOBLPQuCCYsvPZ4aS5Qe7NGARg3bMmFc5bnWQzJryUayTf48b30u08kuWebx82mmdt1VK60CgJ9T10-TQLLiVxcBtrU1T3qKJBU_QwUvU/s640/537774_529669890386551_1004745209_n.jpeg" width="512" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-49327818564978416432013-02-11T03:38:00.000-08:002013-02-11T03:38:19.693-08:00JAK SIĘ ROBI REKLAMĘ.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrwcQxa4wF5K9Js_emA90wCHKgTWEJvh5ewe2gORGsgkgCPm5wKbMsxBI2O_kd6FXcS2b8eLN79ifAPK2A8HDmUuigcLgApvxhDuzEoabOQLxios9_4xh0lMOzry2KHLtrAlCPsirrwNOj/s1600/jbm-vice-01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="267" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrwcQxa4wF5K9Js_emA90wCHKgTWEJvh5ewe2gORGsgkgCPm5wKbMsxBI2O_kd6FXcS2b8eLN79ifAPK2A8HDmUuigcLgApvxhDuzEoabOQLxios9_4xh0lMOzry2KHLtrAlCPsirrwNOj/s400/jbm-vice-01.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<br /></div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Ogół wygląda tak: większość reklam to straszne gówno, jakiś nieduży procent da się znieść, a reszta - ta, którą się wszyscy zachwycają - to rzeczy robione z myślą o konkursach. Powłazisz w dupę klientowi przez kilka miesięcy i zgodzi się na jedną emisję twojego arcydzieła. Można też znaleźć tak zwanego klienta-ducha, czyli na przykład mały zakładzik fryzjerski, któremu robisz reklamę za darmo, puszczasz raz i wysyłasz na konkurs. Dzięki tym właśnie reklamom młodzi i nieświadomi niczego ludzie lecą do agencji jak muchy do kibla. Rzeczywistość, którą tam zastają, okazuje się jednak zgoła inna i zamiast robić mega kreacje, projektują banerki niedziałających, homeopatycznych czopków na największy problem naszej cywilizacji czyli zimne stopy.</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
No właśnie, porozmawiajmy o gównie i o tym, jak to się dzieje, że bloki reklamowe, prasa oraz reklamy zewnętrzne opływają nim do tego stopnia, że niedługo trzeba będzie zbudować jakąś arkę, by przed nim uciekać. Branżunia codziennie wymienia się na Facebooku kolejnymi słabymi reklamami i jest to o tyle zabawne, że robi to w przerwach w tworzeniu jeszcze gorszego badziewia. Zasada jest prosta: niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto produkuje jeszcze gorsze reklamy - no i leci ich cały grad. Jakim cudem ci wszyscy kreatywni, światowi ludzie robią reklamy gorsze od tych, z których sami się śmieją? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musimy prześledzić cały proces powstawania reklamy.</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Na początku klient robi jakieś magiczne badania rynku. Nie wiadomo, jak wygląda to dokładnie, ale mówi się, że chodzą po domach jak jehowi i szarpią klamkę, póki ktoś nie otworzy. W wyniku tych badań powstają skrupulatne analizy grupy docelowej, konkurencji i tego, jak bardzo nikogo nie obchodzi produkt i marka. Wszystko to jest zbierane, klient wyciąga swoje dziwaczne wnioski i pisze brief, czyli chwiejny fundament pod działania agencji (briefy to dokumenty, o których można by książki pisać; przed ich lekturą wskazane jest strzelić setkę na rozluźnienie, dobrze też usiąść). Po wszystkich tych drogich badaniach nagle okazuje się, że reklama powinna być skierowana do wszystkich ludzi na świecie, konkurencją są nawet ci, których produkty nijak się mają do naszego (wróg nie śpi), i rzeczywiście nikogo nie obchodzi cudo, które z taką ochotą chcemy sprzedać. </div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Załóżmy, że klientem jest duży bank, a reklamowanym produktem - nowe konto oszczędnościowe. To moje ulubione przypadki. Oferta banku jest tak przełomowa, że powinna wywrócić rynek. A czemu? Bo jest jakieś bliżej niesprecyzowane 7%. Nikt się nie zna na bankowości i na tych zasranych procentach, ale 7% czegoś tam ma być głównym komunikatem. Poza komunikatem głównym, mamy w briefie kilka dodatkowych: konto jest nowoczesne (ale głęboko zakorzenione w tradycji), wygodne, ogólnodostępne (ale premium), bezpieczne, darmowe* (jak wszystko), prestiżowe (ale dla każdego) i nie wiadomo jeszcze jakie. Kreacja ma mieć międzynarodowy look, opowiadać o pewnym wyjątkowym stylu życia, ale być powszechnie zrozumiała i łatwa w odbiorze. Szalona aria oksymoronów. No i najlepsze - “Nie będziemy ukrywać, że czasu jest mało, ale liczymy na was i projekty chcemy zobaczyć...” - i tu data prezentacji projektów (zazwyczaj dwóch lub trzech linii kreatywnych), po zobaczeniu której zamykasz się w kiblu i powtarzasz sobie: “Co ja, kurwa, robię ze swoim życiem?” jakieś sześćset razy, a przed oczami przelatują Ci wszystkie te rzeczy, które planowałeś, a których nie zrobisz, bo będziesz dymał z robotą po nocach, żeby się wyrobić.</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jak to już raz zostało powiedziane: “betoniara musi się kręcić”, więc wszyscy się otrząsają i biorą do roboty. Teamy kreatywne zawijają rękawy, socialmediowcy robią risercze, accounci jak zawsze gdzieś wydzwaniają i forwardują, co się da i do kogo się da. Po trzech dniach ciężkiej pracy jesteśmy w domu - mamy to! - i (o dziwo) jesteśmy zadowoleni z wyników naszej pracy oraz tego, jak prawie zgrabnie udało nam się wcisnąć te wszystkie wytyczne w jeden obrazek z odrobiną tekstu. Co prawda jeden z grafików dostał dziwnego ataku z przepracowania i trzeba było wszystko dookoła czyścić z sików i śliny, a team kreatywny po wysłaniu finalnych wersji gdzieś po prostu zniknął i wrócił dopiero następnego dnia w mocno sfatygowanych, niezmienionych ubraniach i z jakąś obcą kobietą, ale daliśmy radę. Rzeczy niemożliwe od ręki, cuda na jutro. Jedziemy do klienta na prezentację! Zadowoleni, pełni nadziei i trochę niewyspani.</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Prezentacja jak to prezentacja: my pierdolimy takie bzdury, że aż ciężko potem spojrzeć w lustro, a klient bawi się smartphonem, ciągle spoglądając na zegarek. Jak zawsze na spotkaniu zjawia się osoba niedecyzyjna, jakiś junior-junior, więc cały ten teatrzyk to zwykła strata czasu albo - jak to niektórzy zabawnie nazywają - budowanie relacji.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Po spotkaniu następuje cisza. Mimo że harmonogram pracy jest, delikatnie mówiąc, napięty, klient znika. Amba fatima, był klient i ni ma. Kiedy zbliża się termin wysłania plików do drukarni, projektów do programistów lub czegokolwiek innego, co wymaga jeszcze trochę czasu, do kogoś kolejnego, wszyscy są już pewni, że to ten moment, kiedy odnajdzie się zguba, i tak właśnie się dzieje. Klient przesyła sryliardy maili, telefony się urywają, a spotkaniom kryzysowym nie ma końca. Tłumaczenia są bardzo różne: projekt “zawieruszył mi się na biurku”, “robiliśmy testy korytarzowe”, “prezes był na urlopie” itp., itd. Moim ulubionym tego typu tekstem, który usłyszeliśmy od klientki, było: “Kot pozmieniał mi nazwy plików”. Po takim tekście człowiek mocno się szczypie i rozgląda, by sprawdzić, czy w drzwiach na pewno są klamki. To całkiem normalne: kot wziął i pozamieniał - jebany Behemot! Potem jest jeszcze zabawniej, bo leci: “Musimy jakoś razem opanować tę kryzysową sytuację” - co w wolnym tłumaczeniu z klienckiego znaczy: “Zjebałem strasznie, ale to ogarnijcie, bo prezes będzie zły, a wtedy oberwie się nam wszystkim”.</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Wtedy zaczyna się maraton, jeszcze lepszy od tego przed poprzednią prezentacją. Jako że uczymy się na własnych błędach, grafik przychodzi z pampersem w spodniach, kreatywni zamawiają zapas alkoholu bezpośrednio do biura, a accounci podłączają headsety do telefonów, żeby nie dostać martwicy ręki od trzymania słuchawki. Przygotowujemy kolejne propozycje reklam, bo z tamtych żadna, jak się teraz okazuje, się nie nadawała. Nowe pomysły sa już trochę słabsze, bo czasu mało na wymyślenie czegoś sensownego, a debrief klienta okazał się całkowicie nowym briefem. Jednego dnia wypieprza się wszystko do śmietnika i zaczyna od nowa. Potem się wysyła i czeka na odzew z drugiej strony. Odzew przychodzi, wprowadza się poprawki i znowu wysyła. Piłeczka lata z lewej na prawą. Zaczyna się jazda i maile klasyczniejsze od klasyki: “Może spróbójmy połączyć pomysł numer jeden z pomysłem numer siedem, dodajmy do niego to call to action z trzeciego, powiększmy dwukrotnie 7% i logo, wyrzućmy tę grafikę i dajmy zdjęcie rodziny cieszącej się ze swoich oszczędności, niech benefit będzie bardziej widoczny, zmieńmy copy, bo to się kupy nie trzyma, nad hasłem też popracujcie, bo teraz w ogóle nie koresponduje ze zdjęciem”. Oczywiście, że nic z niczym nie koresponduje, bo wszystko jest, kurwa, pozmieniane. Na tym etapie ci co ambitniejsi, którym zależy na reputacji agencji, walczą z klientem i próbują przekonać go do swoich racji. Są płacze, błaganie i zaklinanie się na matkę, że mamy rację i nasz pomysł zadziała, ale potem pojawia się traffic i uświadamia tych walecznych, że nie ma już na nic czasu i jak chcemy się wyrobić, to chyba lepiej już nie kombinować.</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Po tej fazie gładziutko jak po maśle wjeżdżamy w fazę, w której klient projektuje: “Proszę wstawić to zdjęcie (tu link do zdjęcia na stocku przedstawiającego szczęśliwą rodzinę), w haśle napisać <span class="s1">«</span>Najlepsze konto oszczędnościowe w Polsce!<span class="s1">»</span>, w copy napiszcie (tu elaborat na temat zajebistości konta i tego, jak łączy ono tradycję z nowoczesnością), na dole dajcie adres strony, niebieski zróbcie bardziej biznesowy, ale też trochę ciepły i rodzinny, layout taki jak w manualu! Czekamy na feedback. ASAP.” Ta faza jest o tyle zajebista, że wiesz, że koniec jest już blisko. Wszystkie wytyczne z briefu dziwnym trafem poszły się walić i wychodzi nam uśmiechnięta rodzinka na białym tle i wielkie 7%. Zawsze zastanawiam się w tym momencie, po co ta cała zabawa? Nie lepiej by było, gdybyście od razu napisali, że chcecie zdjęcie ze stocku, duże 7% i logo na środku? O ile lepiej by nam się wszystkim żyło? Po co ten cyrk? </div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Ostatnia faza to już tylko wywalenie zdjęcia rodziny (bo jakoś tak przytłacza nasze wyjebane oprocentowanie) i drobne szlify klienckiego projektu (czy ten kolor jest na pewno tym z manuala, bo u koleżanki na monitorze wygląda jakoś tak mało bankowo?). Mamy środek nocy, wysyłamy pliki na serwery, zamykamy komputery i siedzimy chwilę w ciszy, aby uczcić los drukarzy lub innych nieszczęśliwców, którzy właśnie biorą się do pracy (grafik siedzi z błogim uśmieszkiem, bo chyba spodobało mu się sikanie bez wstawania od biurka). Potem trzeba ustalić ze wszystkimi, że nie przyznajemy się do projektu, bo wstyd na pół powiatu i można spokojnie coś wypić. Super Bowl to to nie jest, KTR-a z tego nie będzie, ale pensje wpłyną w terminie - jak tego nie kochać?</div>
<div class="p3" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jest jeszcze jedna opcja powstawania gównianych reklam: słaby klient i słaba agencja. Do tego typu współpracy dochodzi zazwyczaj w wyniku przetargów, w których jedyną wytyczną jest najniższa cena. To, jakie w takich (dosłownie) wypadkach powstają cuda, to temat na kolejny za długi jak na internet tekst, a na pisanie lub czytanie takowych czasu nie ma, bo trzeba popraweczki wprowadzać. Do roboty!</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<a href="https://www.facebook.com/patryk.p.brylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<a href="http://www.vice.com/pl/author/junior-brand-manager" target="_blank"><b>Więcej towaru tu.</b></a></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-66457963825023865482013-02-05T05:06:00.002-08:002013-02-05T05:06:30.332-08:00ołpenspejs lajkabos!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt-_ku8LCzOYheVAJnCtNgutmcJFtKNTHqc9YYj9i4h_lR9oKy1VCI0359FBgFPAFjugx_epklCj0H85Ule0uQB6pCZzBvVfelb_foGT4zZsvq85VzaUTRhyphenhyphenJ_6PLyMztDO3-iuw0-GFFZ/s1600/6492588_700b.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="322" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjt-_ku8LCzOYheVAJnCtNgutmcJFtKNTHqc9YYj9i4h_lR9oKy1VCI0359FBgFPAFjugx_epklCj0H85Ule0uQB6pCZzBvVfelb_foGT4zZsvq85VzaUTRhyphenhyphenJ_6PLyMztDO3-iuw0-GFFZ/s400/6492588_700b.jpeg" width="400" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-85885280774630225742013-01-31T15:36:00.000-08:002013-01-31T15:36:05.280-08:00Halo?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ7YHcB-m95AKwH-LDJU7Mob2Pxij0rK15jqrkGZqltPggN2r7tbagd9P1TiW9p5MXlQUk3Yz8SCgozAItCqjLDEmEFLPLQ08v0N3kHfOFGbmDSayL4XkUxf0-PgcFyM-2QBro_FUvbA8E/s1600/jbm48.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQ7YHcB-m95AKwH-LDJU7Mob2Pxij0rK15jqrkGZqltPggN2r7tbagd9P1TiW9p5MXlQUk3Yz8SCgozAItCqjLDEmEFLPLQ08v0N3kHfOFGbmDSayL4XkUxf0-PgcFyM-2QBro_FUvbA8E/s400/jbm48.jpg" width="392" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-74658102880693028762013-01-31T15:00:00.002-08:002013-01-31T15:19:07.980-08:00Definicja.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUYq_Q1jCYWgRaHHWLV-KQV7lPsnWoEI83ruMVFeG4zaScHhDUdqseQQA3aW1vSfl8_rwXsJgtqkdlKsHQVWTsAWH-F_F2-33LyhcAwLhcivISGQu1Vjtlt_6hk2fzIjv097IxFL7hV2mn/s1600/jbm47.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUYq_Q1jCYWgRaHHWLV-KQV7lPsnWoEI83ruMVFeG4zaScHhDUdqseQQA3aW1vSfl8_rwXsJgtqkdlKsHQVWTsAWH-F_F2-33LyhcAwLhcivISGQu1Vjtlt_6hk2fzIjv097IxFL7hV2mn/s400/jbm47.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-29105768281715111302013-01-31T07:04:00.003-08:002013-01-31T07:04:54.804-08:00Sołszial media master<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi2-h5IV1bfScOrxN5mJqanFcLUHqM3mvza7Bn4IgKD-KQ5XUdAH7mtsiKSwiKDQLbKeuuJrAEHaA4UV5QpyHEY95JEeQBAsRUcGgjoOt6qI1L9mChELD6luwYQ5kuKhZZMOKHtWRfCVOI/s1600/jbm46.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi2-h5IV1bfScOrxN5mJqanFcLUHqM3mvza7Bn4IgKD-KQ5XUdAH7mtsiKSwiKDQLbKeuuJrAEHaA4UV5QpyHEY95JEeQBAsRUcGgjoOt6qI1L9mChELD6luwYQ5kuKhZZMOKHtWRfCVOI/s640/jbm46.jpg" width="512" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-54091937836715639382013-01-29T11:52:00.003-08:002013-01-29T11:52:54.298-08:00Z PAMIĘTNIKA NAPIĘTEGO GRAFIKA - VOL.08<br />
<div style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Dyrektorzy kreatywni są bardzo interesującą subkulturą. Wielu wśród nich to prawdziwe fucking freaks i wie to każdy, kto miał kiedykolwiek styczność z agencją reklamową. Robotę mają nerwową, knuć muszą bezustannie i to im ewidentnie na korę siada, widać to niestety. Jak tu nie ukryć równoczesnego myślenia o strategii ekspansji wafelków orzechowych na Mołdawię, ogarniać język komunikacji supermarketów budowlanych na Podkarpaciu oraz zamartwiać odbywającymi się właśnie badaniami konsumenckimi, na których pewien hydraulik Zenek (niewykształcony, średnio zamożny, mała miejscowość) jednym głupim pytaniem może wyjebać pracę twoich ostatnich dwóch miesięcy do kosza? Jednocześnie zastanawiasz się, czy aby nie zwolnić Chudego z kreacji, bo to albo wizjoner, albo idiota, a także co dzisiaj na obiad. Musisz ogarniać tyle rzeczy w bani, że nic potem dziwnego, że wszyscy się na ciebie dziwnie patrzą, gdy ogryzasz resztki paznokci albo na brainstormach zjadasz kulki z nosa.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Pewien znajomy ekant opowiadał mi kiedyś o kreatywnym z ich agencji. Koleś podobno ma lot nie z tej ziemi. Uważa, że udana prezentacja to dopiero taka, przy której klient dostanie wytrzeszczu, opadnie mu kopara do samej ziemi, zemdleje albo wyskoczy przez okno. Od samych pomysłów ważniejsza jest forma ich prezentacji, a ta ma bić po jajkach. Dotkliwie. No i ten kreatywny, koleś o wielkich sile przekazu i ekspresji, i chyba aktor z zamiłowania, ma tak, że gdy idą na prezentację do klienta to zawsze wymyśla jakiś numer. Ostatnio, gdy ludzie od strony klienta wchodzili na prezentację, to on już stał w sali w długim czarnym płaszczu, nosem w kącie, plecami do wszystkich. Stał i się nie ruszał. Klientela się rozsiadła lekko zdziwiona, no ale już czas zaczynać spotkanie – kawka, herbatka, oto-moja-wizytówka, buzia, rączka, może pączka, może bączka?...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
I nagle ten w kącie zaczyna coś mruczeć pod nosem.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
- Smintejczyku! Co strzałę wypuszczasz daleką, co masz Tened i Killę pod możną opieką...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
- Co przepraszam? – wymknęło się prezesowi.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
- Jeśli wieńcami twoje zdobiłem kościoły, jeślim ci na ofiarę bił kozły i woły! Niech prośba ta od ciebie będzie wysłuchana: zemścij się łukiem twoim obelgi kapłana!...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Na sali pełna konsternacja. Pani Jola od finansów przestała mieszać cukier. Wszyscy się patrzą w kreatywnego, a ten narastającym głosem, machając rękami zasuwa dalej o Achillesie! Odwraca się do stołu i ostatnie słowa prawie że wykrzykuje w stronę strony klienta. A potem kończy cicho:</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
- Zależało mi na Państwa uwadze, dziękuję.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Prezes prawdę mówiąc wygląda, jakby się właśnie zesrał. Gdyby kreatywny poza swoimi trzema liniami kreatywnymi próbował mu teraz opierdolić talon na balon, to on by go kupił. W ciemno. Dwa miliony talonów na początek.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Ale są też kreatywni, którzy nie wyrabiają. Jednoczesne myślenie o waflach orzechowych, toniku do ciała, lokatach inwestycyjnych i supermarkecie budowlanym z Podkarpacia, sprawia, że nie wyrabiają. Pękają, jakkolwiek byliby silni i bezczelni. Pamiętam takiego jednego, Sławka. Koleś był u nas od niedawna kreatywnym. Podobno gwiazda, a przynajmniej dobry, jak na szorstkie czasy polskiej reklamy lat dziewięćdziesiątych. Kreatywnych wtedy jak na lekarstwo, a ten podobno już z sukcesami w portfolio.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Koleś generalnie był dziwny. Trochę się do nas przypierdalał, trochę nas sztorcował, coś tam sam próbował wymyślać, ale bez szału. Nie mieliśmy okazji za bardzo go poznać, bo praktycznie cały czas nie było go w pracy. A to jechał gdzieś na spotkanie, a to na plan zdjęciowy wdepnąć, a to córkę z przedszkola musiał odebrać, a to do dentysty był zarezerwowany. Niby z nami pracował i nami dowodził, ale nie za bardzo miał kiedy.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Na dodatek był cały czas zmęczony. Przychodził do roboty i wyglądał jak ścierwo. Zamykały mu się oczy i cały był nieświeży. Myśleliśmy, że chleje, ale nie, bo nie śmierdział gorzałą. Nie wiadomo było o co chodzi.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
O co chodzi, okazało się po pewnej uroczej prezentacji dla jednego z wiodących banków. Prezentacja o 9 rano, limuzyny zajechały, główna prezesura banku, rekiny polskiej finansjery raczyły do nas osobiście. Rozsiedli się i czekają na genialne pomysły agencji dotyczące ich wspaniałego produktu finansowego jakim jest Konto Oszczędnościowe Dobry Portfel – najlepsze na rynku, z elastycznym oprocentowaniem. Kreatywny nieco spóźniony, lekko zamotany wpada do sali, dzień dobry, dzień dobry i zaczyna rozstawiać boardy z projektami. Boardy eleganckie, pomysły fajne, hasełka też niczego sobie, tylko dlaczego do KN na każdym projekcie jest butelka piwa?!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
A ten rozstawił i zaczyna:</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
- W postrzeganiu marki Kaper najistotniejszy jest element lokalnego przywiązania do produktu. W segmencie mocne piwa regionalne piwo Kaper zajmuje stabilną pozycję...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
I zasuwa w ten deseń. Po paru minutach czerwony na twarzy nasz prezes i wielce zdegustowany ich prezes doszli do wniosku, że zaszło jakieś nieporozumienie i przerwali spotkanie. Co się okazało...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Nasz pan Sławek, dyrektor kreatywny, zasłużona gwiazda polskiej reklamy, był zatrudniony w dwóch agencjach reklamowych jednocześnie, aby – jak się później tłumaczył – podreperować domowy budżet. Tu i tu nadzorował przetargi, których tu i tu było od groma. Tu i tu pracował w tych samych godzinach, bezustannie więc krążył. Dlatego nigdy go nie było. To znaczy trochę był tu, a trochę tam. Pewnego dnia po prostu pojebały mu się prezentacje. Zachęcał czołówkę polskiej finansjery do picia mocnego piwa, ot taki z niego oryginał. Skończyło się tym, że wyjebali pana Sławka z takim hukiem, że przez parę miesięcy wszyscy myśleli, że to Wojski gra jeszcze, a to echo grało.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Pana Sławka zastąpiła na stanowisku kobieta. Jako gatunek – jak wiadomo – z natury bardziej, he he, prawdomówny. Laska była całkiem spoko, strasznie się chciała zbratać ze swoim zespołem. To ona karmiła nas wszelakiej maści używkami w godzinach pracy, gdyż na nasze szczęście wyznawała pogląd, iż prawdziwy artysta nic autentycznego jeszcze na trzeźwo nie stworzył. Jako, że jej poglądy pokrywały się w znacznym stopniu z naszymi, doszło szybko do tego, że zaczęliśmy chodzić razem na balety i bawić się grubo, jak to nie z szefową zaiste.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Pewnego razu szefowa urządziła imprezę u siebie w domu pod Warszawą. Impreza weekendowa, można się degeneracyjnie pobawić dzień/noc/dzień/noc, narkotyki i przypadkowy seks mile widziane. Przyszło dużo osób, impreza na pełnej kurwie, szkło się tłucze, laski piszczą, tańce, swawole, hulanka. Nasz ówczesny copywriter zarzucił z kimś tam jeszcze z produkcji eleganckiego kwasa (ech, kiedyś to były kwasy...). Usiedli sobie na szczycie schodów na pięterko i w pełnym błogostanie cieszyli się urokami wiekopomnego wynalazku pana Hoffmanna. Gdy kwarnik akurat wszedł i zaczynało się robić kolorowo, ich oczom ukazał się niecodzienny widok. Na dole schodów nagle pojawiła się bezzębna, łyso-siwa, pomarszczona starucha w nocnej koszuli. Starucha powoli opadła na ręce i kolana, i zaczęła po schodach wpełzać na górę w ich kierunku. Powoli, schodek za schodkiem, pełzła w górę na czworakach jak wielki biały zombie-pająk w meksykańskim horrorze.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Chłopaki oniemieli. Takiego tripa jeszcze w życiu nie mieli. Dookoła elegancki balet, głośno i kolorowo, dziewczyny i chłopaki, a tu w ich stronę zbliża się jakiś, ja pierdolę, demon! Sztywni ze strachu, patrzyli jak demon powoli dopełza do nich, mija ich po schodach i znika za zakrętem na górze. Copywriterowi wyrwało się tylko:</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
- Na Boga najmilszego, co TO kurwa było? Widziałeś to, czy tylko ja to widziałem?!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Panowie istotnie długo nie mogli dojść do siebie, co się jednak okazało? Szefowa, nasza kierowniczka komórki robotniczej, w pracy niezawodna jeśli chodzi o pamięć, teraz jednak zapomniała poinformować gości, że w pokoiku na górze śpi sobie cichutko jej prababcia. Prababcia ma 92 lata, jest kompletnie głucha i tak w ogóle to żadna impreza jej nie przeszkadza. Babcia, z racji wieku oczywiście, musi czasem wstać w środku nocy, żeby skorzystać z toalety. Toaleta jest na dole. Babcia w dół po schodach schodzi bez problemu, ale wracając pod górę woli iść na czworakach, żeby się nie przewrócić...</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
**********</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Klient strategiczny dla agencji reklamowej to taki, który może i robi wszystko, co chce. Całą swoją wszechwładzę, jaką daje mu niesprawiedliwy kapitalizm i feudalna relacja zleceniodawca vs zleceniobiorca, całą swoją energię klient strategiczny kieruje chyba na to, aby z tej właśnie władzy móc skorzystać. I to najlepiej w najmniej oczekiwanym momencie. Klientowi strategicznemu, podobnie jak Fornalikowi i premierowi, nigdy się odmawia, dlatego jeśli trzeba, należy spełniać jego życzenia. Wszelkie, nawet te irracjonalne.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Pewien wielki producent napojów gazowanych ze Stanów Zjednoczonych postanowił nagle podzielić się swoją tajemną wiedzą na tajemny temat ze wszystkimi swoimi firmami go obsługującymi, między innymi naszą agencją. W związku z tym zorganizował spotkanie, wypasione całodniowe ze skromnym poczęstunkiem, na którym miały zostać odkryte tajniki lekkiego rebrandingu marki, wstrząsający rewolucyjny design opakowania oraz zmiana w strategii postrzegania wizerunku produktu. Miało tam również dojść do wspólnych ustaleń, jak te nowości przełożymy na naszą codzienną pracę. No konferencja NASA po prostu!</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Lekki rebranding, nowy design opakowania i zmiany wizerunku marki ograniczyły się do rewolucyjnej korekty... kąta falki pod logiem na puszce. Konkretnie o 15 stopni w górę, aby bardziej kojarzyła się z uśmiechem. I to tyle! Kosztowało to naszego klienta pewnie z tryliard milionów baksów, bo przecież trzeba wymienić taśmy produkcyjne i powiadomić o tym cały świat! Ale tak musi być, tak trzeba, bo to wstrząśnie ludźmi, jak ustalili mędrcy i szamani marketingu z USA. I faktycznie, gdy się zebrani na szkoleniu ludzie dowiedzieli, o co chodzi, byli autentycznie wstrząśnięci. Pasjonujące wykłady psychologów i socjologów z samej Centrali, puszczony film instruktażowy, zajęcia praktyczne z projektantem i strategiem oraz szkolenie PR. Tego typu gówno przez bite osiem godzin serwowane dla setki, bądź co bądź, inteligentnych ludzi, których jedynym nieszczęściem jest to, że firma, która ich gości, jest ich klientem tak zwanym strategicznym. Nie można więc stanąć na krześle i wyć do rzutnika, biegać nago po sali, czy rzucać ekskrementami w prowadzącego. Nawet wstać i wyjść nie można. Nie wypada.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Bo stara tajemna wiedza reklamiarzy głosi, że jak się, proszę państwa, wypada, to się już nie wraca. Ot co.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i>Dima Słupczyński</i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<b><a href="http://www.vice.com/pl/author/junior-brand-manager" target="_blank">Więcej takich znajdziesz tu.</a></b></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-46937740355741662012013-01-29T11:42:00.001-08:002013-01-29T11:42:26.257-08:00Wywiad w radiu PIN.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Poszliśmy pochrząkaliśmy, pomruczeliśmy do mikrofonów, potem to wszystko cyfrowo obrobiono i wyszło kilka bezsensownych zdań. Eh, ta nowoczesna technologia.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dxvhwvtSFTFagT2LjMPZU-SOVndIfzYyL7okXBmI35KxCrAj52d9otF5DGXQRXMZaPgy5E6CZenunaCvkAwvA' class='b-hbp-video b-uploaded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-70610778794898547272013-01-28T02:35:00.003-08:002013-01-28T02:35:31.992-08:00Proszę mi uśmiechnąć kota.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTVtTPlEK1RtOZyiUy_G6BlBcxqgCALYB6btoYXkcUPHQsvnL-2UJvFLsaAIJbIh8fGu_8DZIdTzWqLPRb2hvKd7IKoGWTaPGP_OWleStpqedpGl4RJMuFolDCEpRDHywbvqhhTEOWIdbc/s1600/jbm-cat-01.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTVtTPlEK1RtOZyiUy_G6BlBcxqgCALYB6btoYXkcUPHQsvnL-2UJvFLsaAIJbIh8fGu_8DZIdTzWqLPRb2hvKd7IKoGWTaPGP_OWleStpqedpGl4RJMuFolDCEpRDHywbvqhhTEOWIdbc/s640/jbm-cat-01.jpg" width="203" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-11207465991347233842013-01-25T02:55:00.004-08:002013-01-25T04:57:05.368-08:00ART DRINKRECTORS & COPYDRINKERS<br />
<h4>
<b><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">Jest jedna, bezdyskusyjnie najlepsza rzecz w branżuni </span></b></h4>
<h4>
<b><span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">- branżunia jest rozrywkowa! </span></b></h4>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<br />
Branżunia lubi się bawić, spotykać, pić i wywijać hołubce. Każda okazja do tego, aby wyjść na wódkę, zrobić imprezkę branżową, śledzika czy wyjechać na integracje w terenie, jest dobra. I tak w poniedziałki spotykamy się na mieście, aby omówić jakieś projekty i projekciki. Picie jest delikatne, bo każdemu jeszcze dzwoni w głowie po weekendzie. We wtorki ludzie zaczynają się budzić do życia. Nie do pracy, tylko do kolejnych spotkań. W środy znowu następuje lekkie zwolnienie tempa, bo wtorek. Nie zmienia to faktu, że znowu można usiąść gdzieś na mieście i kulturalnie wypić siedem piw i ze dwa szoty do rozmowy o projektach. Stawiasz Macbooka na stoliku tak, żeby wszyscy poczuli, że robią coś pożytecznego, i jazda. Środa minie - tydzień zginie. W ten sposób robi się czwartek. Czwarteczek to taki mały piąteczek, więc nie trzeba już świrować, że spotykamy się, aby coś omówić. Od południa biuro jest sparaliżowane, a praca w ogóle się nie klei, bo każdy myśli już tylko o najebce. W piątek wszyscy lecą już na alkoholowym doładowaniu, więc funkcjonują całkiem dobrze. Zabawa zaczyna się od kilku piw na lanczu, więc kac nie ma szans na wejście. Wieczorem każdy jest dla każdego bratem! Chłopaki z DTP zarywają laski z social media, kreatywni bawią się z client service, szefowie z pracownikami. Balety do białego rana we własnym, najfajniejszym na świecie towarzystwie. Rozpoczyna się weekend: ciąg losowych wydarzeń, który wielu z branżuni składa w całość w niedzielę wieczorem z facebookowo-instagramowo-smsowej układanki wstydu.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Ludzie reklamy rzadko spędzają te cudowne chwile w gronie ludzi spoza. Ciężko stwierdzić, dlaczego tak jest, ale jeżeli w towarzystwie powiesz słowo “insight”, to nie ma nikogo, poza barmanem i programistą, kto by nie wiedział, co to znaczy. Jak już w to wsiąkniesz, to wydaje ci się, że poza agencją nie ma innego świata. Pamiętam, jak kiedyś jakimś cudem w ekipie znalazł się ktoś niezwiązany ze wspomnianą tematyką. Dziewczyna powiedziała, że studiuje chemię, i wszystkim opadły kopary. Co najmniej jakby właśnie pokazała indeks z Hogwartu. Potem ktoś nieśmiało zapytał: “To gdzie ty pracujesz?”, a ona odpowiedziała, że w laboratorium. Z opadniętych kopar wydobyło się ciche, przeciągłe “oooooooooooo...” i pociekła ślina. Wieczór zakończył się straszną zwałką, bo trzeba było zapić takie zderzenie ze światem zewnętrznym.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Nie ma jednak niczego, co przebiłoby wyjazdy integracyjne. Jest to dobro najwyższe, do którego wszyscy podchodzą bardzo poważnie. Kiedyś jeden z artów wyłamał się z takowej wycieczki i został po prostu zwolniony. Zostało to jednogłośnie ustalone na libacji w ośrodku i przekazane mu po powrocie. Komu potrzebny taki aspołeczny i niekreatywny typ? </div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Wyjazdy integracyjne to absolutna Sodoma i Gomora czyli coś, co kochamy najbardziej. Żadnych granic - lecimy na całego. Co najważniejsze: stara dobra zasada “na wyjeździe to nie zdrada”. Moi znajomi prowadzili kiedyś ośrodek na Mazurach. Taki, w którym integrowała się połowa polskich korporacji. Z owych integracji raz na miesiąc szambo wywalało kolorowym, radosnym gejzerem prosto do nieba. Rury były zbyt wąskie, aby przeszła przez nią taka ilość zużytych prezerwatyw. Widok porównywalny do legendarnej reklamy Sony z kuleczkami. Może też się na naszych Mazurach integrowali i stąd inspiracja.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jak wiadomo, do ośrodka dociera się już na niezłej bani (wesoły autobus). Niektórzy w ten sam sposób z niego wyjeżdżają, więc nie mają okazji zobaczyć, jak tak naprawdę wygląda. Zjawisko to sprawia, że rozrywki, takie jak paintball lub gokarty, pozostają tylko na rozpisce wyjazdowej i w oficjalnych wersjach dla rodziny. Nie za dobrze by było, gdyby ktoś kogoś rozjechał albo odstrzelił sobie oko kulką z farbą. </div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Po szybkim zapoznaniu i części oficjalnej, na której najtrzeźwiejszego stawia się na środku, aby wybełkotał szybką przemowę o tym, że jest kryzys, ale przy odrobinie nadgodzin damy radę, przechodzi się do dalszej części programu. Dobre jest to, że branża nie zadowala się byle czym i jak siada do jedzenia albo picia, to produkty są prima sort. Jesteśmy estetami i smakujemy życie jak diabetycy insulinę - pełnymi garściami. Czasy, kiedy łoiło się piwo z puszki, skończyły się razem z czasami akademika. Tu pije się drogą, czterokrotnie destylowaną wódkę sprowadzaną ze wschodniej części kraju, popija niepasteryzowanym piwem, wytwarzanym przez starego mistrza piwowarstwa spod Lubiąża, zagryza naturalnym serem zagrodowym z koziego mleka i ekologicznie kiszonymi ogórami, a to wszystko przepala się skrętem z unikalnego wiśniowego tytoniu. No w każdym razie na początku. Po pierwszym rzucie wszyscy schodzą na ziemię i zwykłą rzeczą jest dopijanie drinków z nieswoich stołów lub opróżnianie barków w pokojach hotelowych z nadzieją, że nikt nie upomni się o pieniądze.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
W nocy dzieje się klasyczna klasyka. Najebana ekipa przewala się po hotelowych korytarzach ze śpiewem na ustach. Oczywiście, o ile nikomu nie przyjdzie do głowy, żeby pożyczyć na sekundę autokar i skoczyć do pobliskiego miasteczka po coś do nosa. Nie ma nosów - nie ma imprezy. No więc towarzystwo lata tu i tam, zawiązują się mniejsze grupy, a potem jeszcze mniejsze, a potem pary. Pary są zawsze. Był taki jeden wyjazd szkoleniowy. Imprezka, klasyka wyżej opisana, i po niej jakimś cudem trafiłem do pokoju. Budzę się rano jakoś wyjątkowo, kac petarda, idę do kolegi obok, a pokój pusty, łóżko posłane i w ogóle błysk. Myślę sobie “Jakim cudem tak się wcześnie zerwał, gdzie poszedł i po co tak pokój wysprzątał?”. No więc lecę do pokoju obok, do koleżanek. Wchodzę, a ten z nimi w łóżku telewizję ogląda. Skurwiel w ogóle walizek nie rozpakował, a łóżko było posłane, bo nawet do niego nie wlazł.</div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Zabawa jest przednia, bo każdy, kto zbyt wcześnie nie zszedł, znajduje sobie kogoś, na kogo od jakiegoś czasu się czaił lub kto stał nie dalej niż na wyciągnięcie ręki w lewo lub w prawo. Nikt nawet nie bawi się w ściąganie obrączek. Po pierwsze, i tak wszyscy wiedzą, kto jest zajęty, a kto nie, tak więc udawanie wolnego jest po prostu śmieszne. Po drugie, wiadomo, że zajęci mają większe powodzenie, więc jeżeli masz w miarę wszystkie kończyny i twarz taką bardziej od Matejki, niż od Picassa, to i tak zaliczysz - “stety/niestety” naszych czasów. I nie wybrzydzaj, bo - jak to mawiają ci z IT - kto wybrzydza, ten nie rucha. Wszyscy kotłują się po kątach, a następnego dnia połowa nie pojawia się na zaplanowanych wycieczkach, bo jest “chora”. Jeszcze zabawniejsze jest przychodzenie na śniadanie parami. Jedno jedzie windą, drugie schodzi po schodach, ale pech to pech i niefortunnie wchodzą razem. Wojna na głupie uśmieszki i niezręczne sapnięcia trwa aż do kolejnej libacji. Wyjazdowy tajmlajn zatacza kółko i przychodzi czas powrotów. </div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Po powrocie zaczynają się delikatne ploteczki, ale to absolutnie nieszkodliwe, bo i tak nikt się niczym nie przejmuje. Co z tego, że ktoś przespał się z kimś? Kogo obchodzi, że ten najpoważniejszy posikał się na środku parkietu, a ten najspokojniejszy dał w ryja temu najdowcipniejszemu? Nikogo to nie obchodzi, bo każdy ma coś na sumieniu i nie chce się wychylać, żeby nie ściągnąć na siebie uwagi. Jaki jest tego skutek? Agencja po wyjeździe integracyjnym jest bardziej wydajna niż kiedykolwiek indziej w roku. Każdy chowa się za monitorem i po prostu pracuje! 250% normy przez jakieś dwa tygodnie. Potem już się trochę zapomina, lody kruszeją, znowu zaczyna się rozmawiać, wychodzić razem na papierosa i wreszcie wszystko wraca do normy. Przychodzi jakiś wtorek albo środa i zjawia się agencyjny bohater. Bohater staje na środku open spejsu i bezpardonowo rzuca do ogółu: “Kto idzie na piwo po pracy?”. Kobiety piszczą, mężczyźni wiwatują, rzucając marynarkami z butików, niejeden uroni łezkę. Wszyscy szybko finiszują projekty i sielskie agencyjne życie wraca do normy. </div>
<div class="p2" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
Jest to temat rzeka, o którym można by doktoraty szyć, a ja ugryzłem go pobieżnie. Nie mam niestety czasu za dużo, by pisać, bo muszę wyjść obgadać projekty. Do zobaczenia na mieście.</div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<i><a href="https://www.facebook.com/patryk.p.brylinski" target="_blank">Patryk Bryliński</a></i></div>
<div class="p1" style="color: #42423b; font-family: arial, helvetica, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 19px; margin-bottom: 14px; padding: 0px;">
<a href="http://www.vice.com/pl/author/junior-brand-manager" target="_blank">Więcej tu</a></div>
Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-22099041548595737402013-01-25T02:35:00.004-08:002013-01-25T02:37:09.345-08:00Mobilizacja!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfabPF6rHbnpUC2pQt0BUUgekAM1g1hYAndQO6pPzRycEyyIEyQUxVFtl8H-T_oolEsKW8k3YYaXrwUI_iZ8__HR0bLAC8Y6VM1cALYsdKFLB_dUtfwOxqq-THGgA-NN3vzplM3aos-nLw/s1600/484783_517924751561065_1239178058_n.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="275" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfabPF6rHbnpUC2pQt0BUUgekAM1g1hYAndQO6pPzRycEyyIEyQUxVFtl8H-T_oolEsKW8k3YYaXrwUI_iZ8__HR0bLAC8Y6VM1cALYsdKFLB_dUtfwOxqq-THGgA-NN3vzplM3aos-nLw/s400/484783_517924751561065_1239178058_n.png" width="400" /></a></div>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">bierzemy udział w kolejnym przetargu, chociaż tym razem nazywają go konkursem. nie wiedzieć czemu trafiliśmy do kategorii "pasje i zainteresowania", podczas gdy jest zupełnie odwrotnie. i jak zwykle, zamiast ogarnąć go własnymi siłami, musi</span><span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">my poprosić kogoś z zewnątrz o pomoc, bo sami zbyt ciency na to jesteśmy.<br /><br />no więc pięknie was prosimy o żebro-SMSy, bo nam się już karty na iPhonach skończyły, a pierwsze doładowanie będzie dopiero po pierwszym. dzięki waszym głosom staniemy się sławni i kto wie, może nawet kiedyś pokażą nas w telewizji innej niż wyświetlacze lcd w autobusach. za sławą, jak wiadomo, idzie gruba kasa, a gdy jest gruba kasa, to można wszystko – prostytutki... zapiekanki...<br /><br />jeśli udało nam się kiedykolwiek was rozśmieszyć, to wisicie nam po złotówce. akurat tyle kosztuje SMS </span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">(podobno wszystko na głodne kotki idzie)</span><span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;">, który wyślecie gdzie tam trzeba i będziemy kwita. rozumiemy się?</span><br />
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><a href="http://www.blogroku.pl/2012/kategorie/junior-brand-manager,24,blog.html" target="_blank">Tu więcej info</a></span><br />
<span class="text_exposed_show" style="background-color: white; color: #333333; display: inline; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px; text-align: left;"><br />PS<br />nasi wierni hejterzy wiszą po piątaku, reszta wysyła smsa na numer 7122 o treści B00004</span>Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-60441740437094894002013-01-22T08:36:00.002-08:002013-01-22T08:36:29.149-08:00Zegarek ekanta<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;">czyli całe życie w niedoczasie. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: Helvetica Neue, Arial, Helvetica, sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0vD8sZEbteHPB8-fZp-nJAPIf1-FGM5HND6uVpZbtCmLIeryeG2Cq9nplH_-tYB5ElrttSqeOKY6n94l-_FWMRWAkO2pp2wNoC4536O0XLBpCYeBFlqNnSmutM5ukoyYv2JMzB-Xa1Cjm/s1600/601235_516875421665998_1495192235_n.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0vD8sZEbteHPB8-fZp-nJAPIf1-FGM5HND6uVpZbtCmLIeryeG2Cq9nplH_-tYB5ElrttSqeOKY6n94l-_FWMRWAkO2pp2wNoC4536O0XLBpCYeBFlqNnSmutM5ukoyYv2JMzB-Xa1Cjm/s400/601235_516875421665998_1495192235_n.jpeg" width="400" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8706561323609631865.post-19959569551044376032013-01-19T11:16:00.000-08:002013-01-19T11:16:13.508-08:00Po pierwsze: nie wychylać się.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU8Z9QiRV6_zdd4LkZE4QTkuyJv3UPjwrqjEoTi6sAJW1PhknurDFAltM4cKphxFuOTomvg7lBXvP9YRRJ8w5Ebfp5tH9Ii7-ojBUMsIB53PWdTfQ4lVDvh-PtI3Ti-KIlGTQ3rxZBoKSO/s1600/comment_tGj7w9ZBzwf488CkTjPTkCiFBqGZbExz.jpeg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgU8Z9QiRV6_zdd4LkZE4QTkuyJv3UPjwrqjEoTi6sAJW1PhknurDFAltM4cKphxFuOTomvg7lBXvP9YRRJ8w5Ebfp5tH9Ii7-ojBUMsIB53PWdTfQ4lVDvh-PtI3Ti-KIlGTQ3rxZBoKSO/s640/comment_tGj7w9ZBzwf488CkTjPTkCiFBqGZbExz.jpeg" width="482" /></a></div>
<br />Junior Brand Managerhttp://www.blogger.com/profile/08467896849828609142noreply@blogger.com0